piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 18

Obudziłam się. Promyki porannego słońca rozświetlały pomieszczenie. Uśmiechnęłam się mimowolnie i spojrzałam na Natha. Jeszcze spał. Delikatnie dotknęłam jego nagiego torsu.
-Nath, wstawaj. Zbieramy się.-szepnęłam mu do ucha.
-Mmm... Domi. No chodź do mnie.-wymruczał.
-Ale, że jak?
-Że tak.
Chłopak wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek i w tej samej chwili uświadomiłam sobie, że nie mam na sobie nic oprócz koszuli Nathana. Odsunęłam się od niego i obciągając koszule podeszłam do szafy w celu wybrania jakiś ciuchów. Po chwili Nathan objął mnie od tyłu. Zdezorientowana odwróciłam się w jego stronę.
-Bokserki... z Garfieldem?-spytałam przez śmiech.
-Masz z tym jakiś problem?-wyszczerzył się chłopak.
-Właściwie to nie.
-Tak też myślałem.
Nath przypieczętował mnie do ściany i składał delikatne pocałunki na mojej szyi.
-Kotku... proszę cię. Daj mi się ubrać w coś normalnego.
Chłopak przewrócił oczami, ale jednak mnie puścił.
-Dziękuję milordzie.-pochyliłam głowę robiąc przy tym swego rodzaju 'ukłon'.
Odwróciłam się z powrotem do szafy i wybrałam z niej koszulkę z brytyjską flagą i jeansowe rurki. Wyjęłam z szuflady bieliznę i udałam się do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, wykonałam poranną toaletę i ogarnęłam włosy. Pomalowałam się lekko kremem koloryzującym oraz pociągnęłam rzęsy maskarą. Ubrałam się w ciuchy i gotowa już wyszłam z toalety. Wbiegłam do pokoju i rzuciłam się na leżącego na łóżku Nathana. Usiadłam na nim okrakiem.
-Mam ochotę zrobić coś szalonego!-wykrzyczałam.
-Powtórka z wczoraj?
-A ty to tylko o jednym-pokręciłam głową z dezaprobatą-Chodziło mi o coś naprawdę szalonego. W końcu jesteśmy krejzolami.
-A więc co proponujesz?
-...Pomalujemy Sive?!
-Dobra!!!
-No to się ubierz kochanie.
Nath pokiwał głową co oznaczało zgodę na moje warunki umowy.
Po kilku minutach stał przede mną ubrany w to co wczoraj.
-A jak ciebie namierzą paparazzi, że o rannej porze wychodziłeś z domu z jakąś dziewczyną? W dodatku... UBRANY W TO SAMO CO WCZORAJ?!
-No to chujowo będzie, ci powiadam.
Westchnęłam głośno i założyłam czarne trampki.
Wyszliśmy z domu od razu kierując się w stronę posesji TW. Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. Ostrożnie weszliśmy do domu, bo z tym walniętym zespołem to nigdy nic nie wiadomo. Od razu dostałam pianką do golenia. Dziwnie wiem, ale już wyjaśniam. Otóż chłopaki zrobili sobie wojnę na piankę do golenia. Jay miał na głowie coś na kształt korony z pianki, Tom miał w niej cały nagi tors. Siva jako jedyny był czysty, bo bronił się przed pianką domestosem, a Max miał piankę na kroczu.Yyyy...ok.
-Mięsny jeż, mięsny jeż. Ty go zjesz, ty go zjesz.-zaśpiewał Siva i pobiegł do kuchni.
Po chwili wkroczył do salonu z mięsnym jeżem na tacy. Z powagą kontynuował.
-Mięsnego jeża robiła moja babcia. Moja mama. A teraz robię go ja.
Wszyscy spojrzeli na niego z miną "WTF?!', ale on jednak nie miał zamiaru jeszcze skończyć. Położył go na stole i gestem ręki zachęcił nas do podejścia.
-Patrzcie tu ma oczka.
Teraz to już nie wytrzymaliśmy. Zaczęliśmy się głośno śmiać. Wszyscy oprócz Jaya. On stał z boku z tą piękną piankową koroną na jego ślicznych loczkach. Jak taka królewna która nie dostała upragnionego kucyka na Święto Dziękczynienia.
Postanowiłam dowiedzieć się o co chodzi i podeszłam do niego.
-Co się dzieje? Dlaczego masz taki kiepski humor?
-...
____________________________________________________
Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam weny...
Mam mnóstwo nauki :/
Kocham Was wszystkich i nie zapomniałam o Was :)
Dziękuję Wam za te wszystkie miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Miałam już zawiesić bloga, ale ze względu na Was tego nie zrobiłam ;*
Kocham ;***

środa, 8 lutego 2012

Rozdział 17

Spojrzałam na chłopaków z miną pt. "WTF?!" . Odwróciłam się do Jaya, który stał za mną. Podeszłam bliżej do niego.
-Jay, musimy porozmawiać...-wyszeptałam mu do ucha.
Chłopak pokiwał głową i pociągnął mnie za rękę w kierunku jego pokoju. Weszliśmy do niego zatrzaskując za sobą drzwi. Obstawiam, że chłopaki nawet nie zauważyli naszego zniknięcia.
-Usiądź Jay.-rozkazałam.
Chłopak posłusznie usiadł na przeciwko mnie, na łóżku. Wtedy zdecydowałam się rozpocząć swój monolog.
-Jay... to nie ma sensu. Między nami jest 5 lat różnicy. Ty masz 21 lat, ja mam 16. To się... nie może udać...-im dłużej mówiłam, tym bardziej głos mi się łamał.-Ja ciebie bardzo lubię, uważam, że jesteś wspaniałym chłopakiem...kocham cię... ale ta różnica wieku sprawia, że... kocham cię jak starszego brata. Przepraszam Jay.-spuściłam wzrok na buty.
W końcu zdecydowałam się spojrzeć mu w oczy. Malowało się w nich rozczarowanie.
-Przepraszam... ja nie chciałam cię skrzywdzić.-powiedziałam niepewnie.
-Nie, nie. Nic się nie stało. Masz rację, to nie miałoby sensu.-uśmiechnął się sztucznie.-A co powiesz na... pożegnalny pocałunek?
Nie odpowiedziałam. Usiadłam mu okrakiem na kolanach, przodem do niego. Uśmiechnęłam się zadziornie i pocałowałam go. Chłopak błądził rękoma po moich plecach. Nim się zorientowaliśmy, już leżeliśmy na łóżku. Całowaliśmy się coraz namiętniej. Nasze oddechy były przyspieszone. Jay zaczynał zdejmować mi tunikę. Wtedy odzyskałam trzeźwe myślenie.
-Jay, to miał być pożegnalny pocałunek, a nie seks na zgodę!-zaśmiałam się głośno.
-Racja.-przytaknął chłopak i przeczesał swoje loczki.
Wstałam z chłopaka i poprawiłam tunikę. Spojrzałam na zegarek. 23:40. Ehh, zbieram się, nic tu po mnie. Zaraz tu przyjdzie Nathan, a ja na razie nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Domyślam się, że po tym co mu zrobiłam on też nie byłby skory do jakiejkolwiek wymiany zdań.
-Jay, ja idę. Muszę się w końcu wyspać.
Chłopak natychmiastowo podniósł się z łóżka.
-Odprowadzę cię.
-Nie, dzięki. Chcę się przejść. Przemyśleć wszystko.-odpowiedziałam wolno, w głowie szukając dobrej wymówki.
-Ale ja nalegam.-uśmiechnął się zniewalająco.
-A ja nalegam, żebyś został. Naprawdę, nic mi się nie stanie.
Oj, gdybym ja tylko wiedziała co się wydarzy... wtedy sama błagałabym Jaya o odprowadzenie.

Wyszłam z domu chłopaków i od razu skierowałam się do domu cioci. Szłam ciemnymi, odludnymi ścieżkami. Nie chciałam nikogo spotkać, tym bardziej, że Nathan powinien już wracać z klubu. Skręciłam w kolejną uliczkę i poczułam silny ból głowy. Upadłam na brudny chodnik, próbując przytrzymać się ściany. Niestety usunęłam się po niej i grzmotnęłam tyłkiem na twarde podłoże. Straciłam przytomność.
Kiedy ją odzyskałam, czułam wszędzie czyjeś lodowate łapska. Otworzyłam przerażone oczy i spojrzałam przed siebie. Klęczał przede mną jakiś 20-latek i badawczo mi się przyglądał. Mi... zbyt ogólnikowo. Bezczelnie wgapiał się w moje ciało. Przestraszona spojrzałam na siebie. Byłam tylko w bieliźnie, moje ciuchy, były gdzieś porozrzucane. Już miałam krzyczeć po pomoc, jednak ten dupek zakrył dłonią usta.
-Jeden twój pisk, a podetnę ci gardło!
Pokiwałam powoli głową z przerażeniem w oczach.
-No... tak lepiej.-wyszczerzył się ohydnie.-Będę cię tak ruchał, aż mi się znudzi.
Wtedy zobaczyłam nad nim Natha. Pokazał na migi, żebym go nie wydała i dał zboczeńcowi z butelki po piwie w łeb.
-Ja ci dam kurwa ją ruchać!-wykrzyknął wściekły.
Ten cały gwałciciel upadł na mnie nieprzytomny. Szybko się spod niego wygramoliłam i porwałam ciuchy leżące na chodniku. Z ubraniami w ręku podeszłam do Nathana.
-Dziękuję ci...gdyby nie ty on już by mnie gwałcił...-powiedziałam nieśmiało.
Nie mogłam się powstrzymać, zaczęłam płakać. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Wtuliłam się w niego i głośno łkałam. Nathan głaskał mnie po włosach i uspokajająco szeptał mi do ucha.
-Domi, musimy się stąd zbierać. On się zaraz ocknie.-powiedział Nath odsuwając się ode mnie, tak by spojrzeć mi w oczy.
-Masz racje, zbierajmy się.
Szybko założyłam tunikę i legginsy. Ruszyliśmy z Nathanem przed siebie. Ja nadal płakałam, nie mogłam do siebie dojść. Chłopak tulił mnie do siebie i odprowadził pod mój dom.
-To... ja już pójdę.-odezwał się po chwili milczenia Nath.
Przytuliliśmy się na pożegnanie i spojrzeliśmy sobie w oczy. Sama nie wiem jak, po prostu po chwili nasze usta złączyły się w pełnym pożądania pocałunku. W trakcie czułości chłopak przypieczętował mnie do drzwi domu. Przyciągnęłam go do siebie za kołnierz koszuli, on mocno złapał mnie za biodra. Oderwałam się niego i szybko, drżącymi z podniecenia dłońmi otworzyłam drzwi. Wparowaliśmy do domu. Zdążyłam tylko zdjąć szpilki i już chłopak popchnął mnie na ścianę. Całował mnie po szyi, błądząc dłońmi po moim ciele. Pozbyłam się koszuli chłopaka i rzuciłam ją na kanapę. Doszliśmy do mojego pokoju, non stop się całując. Będąc już w pomieszczeniu chłopak rzucił mnie na łóżko. Zdjął moją tunikę moją tunikę i rzucił ją gdzieś na podłogę. To samo zrobił z moimi legginsami. Byłam przed nim w samej bieliźnie. Nathan uklęknął nade mną wnikliwie mi się przyglądając.
-Coś nie tak?-spytałam zawstydzona.
-Nie...jesteś... po prostu idealna. Jakie ty masz ciało...mmm.
Chłopak przejechał nosem od mojego brzucha, idąc przy tym w górę. Odchylił ramiączko mojego stanika i całował mnie po ramieniu, po szyi... aż w końcu wpił mi się usta. Całowaliśmy się długo. Przekręciliśmy się tak, że teraz ja byłam nad chłopakiem. Pozbyłam się jego spodni. Teraz on był przede mną tylko w bokserkach. Całowałam go po torsie... zassałam się i zrobiłam mu malinkę (xd). Nathan zaśmiał się i zmieniliśmy pozycje. Teraz on był nade mną. Nawet nie spostrzegłam kiedy nie mieliśmy na sobie ubrań. Teraz chłopak był bardziej delikatny. Powoli wszedł we mnie...
_____________________________________________________________________
jezu, jaki beznadziejny rozdział : /
przepraszam Was, mówiłam, że nie mam weny.
rozdział dedykuję (bez kolejności):
Cat, love, Weer, asi(nie pamiętam numeru xd), justbreathe, Moni, m6, Adom :), Olivii, Revolution, Sylwii, Heli, blondi15,nicely, wariatce, marcie... wszystkim forumowiczom.
jeśli kogoś pominęłam, najmocniej przepraszam, ale nie mam dziś głowy xd
zgubiłam na zakupach xd

poniedziałek, 6 lutego 2012

Rozdział 16

-Co jest, kurwa?!-krzyknął jakiś mięśniak za mną.
Spojrzenia wszystkich obecnych w klubie skierowane były w tym momencie na chłopaka przy głośnikach. Biedny, zorientowawszy się, że znalazł się w centrum zainteresowania wstał z kucek, założył ręce za siebie i jakby nigdy nic spojrzał w górę i cichutko gwizdał. Para ochroniarzy podeszła do niego i z hukiem wywalili go z klubu. Widocznie majstrował przy sprzęcie.
-Malutka przerwa techniczna.-oświadczył właściciel i zaczęli naprawiać głośniki.
Jay zaśmiał się melodyjnie.
-Ja tobie mówię, mówię. Ja tobie mówię, mówię. Aj em najlepsza dziunia. Tutaj! W klubie!-krzyknęła jakaś dziewczyna w tłumie i rozpętał się chaos.
-Szukam niuni, szukam dziuni. Dzisiaj na bounce. Gites lans wie to dobrze każda z was.-dokończył ten sam mięśniak zanosząc się śmiechem.
-Ja nie mogę.- pokręciliśmy głowami z Jayem.
-Co się dzieje?
Nie spojrzałam na osobę zadającą pytanie.
-Coś się popsuło, jest przerwa techniczna.- w tym momencie spojrzałam w bok- Nathan, co ty tu robisz?!
-Stoję, nie widać?-zaśmiał się głośno.
Zrobiłam minę "are you fucking kiding me?" i dałam mu sójkę w bok.
-No co? Ale już się do mnie odzywasz. A to jest wielki plus. Tak a propos, muszę ci coś jeszcze wyjaśnić. Jay użyczysz mi Dominiki na chwilę?
Jay niechętnie skinął głową i spojrzał na mnie pytająco. Wzruszyłam ramionami, sama nie wiedząc o co chodzi. Nathan pociągnął mnie za rękę i podeszliśmy do barmana.
-Macie tu jakieś pokoje?-spytał chłopak.
WTF?! Jakie pokoje?!
Barman spojrzał pytająco na Natha, po czym jego wzrok utkwił na mnie. Nathan stał trochę przede mną dzięki czemu nie widział tego co robiłam za nim. Pokazałam na niego palcem i popukałam się w czoło. Barman pokiwał głową i zwrócił się do Nathana.
-Są... na górze. Tylko jak usłyszę, że ona krzyczy "pomocy" , to nie chciałbym być w twojej skórze.
-Spokojnie, facet. Ja tylko chcę z nia porozmawiać bez świadków.-Nathan podniósł ręce w obronnym geście.
Barman spojrzał na niego dziwnie, nie bardzo przekonany do jego upewnień. Dał chłopakowi kluczyk i weszliśmy na schody. Doszliśmy na górę skąd słychać było dzikie odgłosy z buszu. Buszmeni! Podreptaliśmy do pokoju, w końcu korytarza. Nath otworzył drzwi. Weszłam do pokoju. Chłopak wkroczył za mną zapalając światło. Wpadłam na pomysł. Zgasiłam światło i popchnęłam Nathana na drzwi. Przejechałam ręką po jego klatce piersiowej.
-Światło nie będzie nam potrzebne.- wymruczałam mu do ucha.
Usłyszałam głośniejsze bicie jego serca.
-Nie gniewasz się już na mnie?- spytał z nadzieją w głosie.
-No jasne, że nie.-skłamałam.
Wpiłam się w jego usta, jednocześnie próbując rozpiąć mu koszulę. Kiedy się z nią uporałam, rzuciłam ją gdzieś w kąt.
-Dominika, nie poznaję cię.
Ja siebie też nie poznaje... ale to taki mały szczegół.
Złapałam go za ramiona i skierowałam na łóżko. Popchnęłam go na nie, a sama usiadłam na nim okrakiem. Przejechałam językiem po jego torsie i ponownie namiętnie go pocałowałam. Odkleiłam się od niego, by zaczerpnąć powietrza. Nathan skorzystał z okazji i przekręcił nas tak ,że to on był teraz nade mną. Pozbył się mojej tuniki. Całował mnie po brzuchu idąc przy tym w górę. Mimowolnie westchnęłam i tym razem ja znalazłam się nad nim. Czując wstręt do samej siebie dobrałam się do jego rozporka.
-Domi, kocham cię.-wyszeptał.
Nie odezwałam się, pozbyłam się jego spodni. Nathan chciał ściągnąć moje legginsy. W tym momencie dotknęłam ustami jego ucha.
-Jesteśmy kwita, kotek. A teraz wychodzę.-przygryzłam lekko płatek jego ucha.
Zaśmiałam się złośliwie i wstałam z łóżka. Nałożyłam na siebie tunikę i szybko wyszłam z pokoju pozostawiając w środku niezorientowanego w sytuacji Nathana. Popędziłam do kibelka, by zobaczyć jak wyglądam. Spojrzałam w lustro... byłam cała potargana. Ułożyłam szybko fryzurę i wróciłam na parkiet do Jaya. Czuję się podle wobec niego.
Sprzęt był już naprawiony. Leciała właśnie piosenka "Danza Kuduro". Podeszłam do Jaya.
-No myślałem, że już nie przyjdziesz.
-Jednak potrafię cię jeszcze zaskakiwać.- zaśmiałam się.
-Tańczymy czy wychodzimy?-spytał chłopak.
-Wychodzimy.-powiedziałam usiłując przekrzyczeć głośną muzykę.
Jay kiwnął głową. Złapałam go za rękę. Chciałam zobaczyć jego reakcje. Chłopak uśmiechnął się promiennie i objął mnie ramieniem. Wyszliśmy z klubu. Wreszcie, głowa zaczęła mnie już boleć od tych decybelów.
-Idziesz do nas, czy odprowadzić cię do domu?- spytał Jay mocniej mnie do siebie przytulając.
-A co mi tam. Idę do was!-wykrzyknęłam uradowana.
Chłopak roześmiał się krótko.

Doszliśmy do domu TW. Jay otworzył drzwi i mnie w nich przepuścił. Sam wszedł za mną. Weszliśmy do salonu. Co zobaczyliśmy? Siva uciekał przed Maxem i Tomem. Biegli za nim- Max z wałkiem w ręku, Tom z domestosem.
-Aaaaa! Aaaaa! Aaaa!-krzyczał rozdzierająco Siva. - Aaaa, Aaaa! AAAAAŁŁ!- nagle zderzył się centralnie z lampą.
-No masz za swoje!-krzyknęli Max i Tom stojąc nad leżącym na podłodze Seevem.
-To nie fair! Nawet rzeczy martwe są przeciwko mnie!
Chłopaki byli tak pochłonięci lataniem za sobą, że nawet nie zauważyli nas w domu.
-Czeeeeść!-przywitaliśmy się z Jayem.
Siva, Tom i Max odwrócili się zdziwieni.
-Aaa, cześć. My się właśnie bawiliśmy w ...-zaczął Max.
-Odlotowe agentki!-dokończył uradowany Tom.
-Właśnie! A Seev był złym przestępcą, który ukradł nam bokserki!
_____________________________________________________
przepraszam, że taki dziwny xd
nie mam ostatnio weny. męczyłam się z tym rozdziałem ponad 3 godziny.
dziękuję bardzo za komentarze ;*
jesteście kochani :)

nadal nakłaniam do wyrażania swojej opinii :)

niedziela, 5 lutego 2012

Rozdział 15

To był mój wujek z Kambodży! Dobra nie czas na żarty. To był ten sam szatyn, który pomógł mi wstać po moim pierwszym upadku w Londynie. Spojrzał na Jaya spod byka, wściekły, że przerywa mu pieszczoty z rudowłosą.
-Jakiś problem?-spytał szatyn unosząc brew.
-Właściwie tylko jeden. Myślałem, że to mój kolega, ale widocznie się pomyliłem. Peszek.-zaśmiał się wrednie Jay.
-Do kolegi mówisz "koleś"?!
-No... najwidoczniej.
Chłopak wywrócił oczami i ponownie przyciągnął do siebie rudą. Westchnęłam głośno zdenerwowana faktem, że ma nas totalnie gdzieś. Idiota. Wzruszyłam ramionami i spojrzałam porozumiewawczo na Jaya. Wypiliśmy drinki i odstawiliśmy na blat baru. Popędziliśmy na parkiet. Akurat leciała piosenka Sean'a Paul'a "She doesn't mind". Z początku była wolna, jednak z czasem stawała się coraz szybsza. Tańczyliśmy z Jayem bardzo blisko siebie, co jakiś czas przypadkowo ocierając się ciałami. Kręciłam biodrami w rytm muzyki,co chwila przeczesując spojrzeniem parkiet w poszukiwaniu Nathana. Niestety. Nigdzie go nie dojrzałam.
Wtem ktoś otarł się o mnie, od tyłu. Zdziwiona, odwróciłam się z miną "WTF?" i spojrzałam na sprawcę. Kogo zobaczyłam? Nathana. Tańczył z jakąś czarnowłosą. Obrzuciłam go pogardliwym spojrzeniem i odwróciłam się ponownie do Jaya. Chłopak uśmiechnął się promiennie i przyciągnął mnie do siebie. Pocałował mnie w szyję, na co Nathan rzucił mu gniewne spojrzenie. Piosenka zmieniła się na "Naked" Dev.
-Odbijany!-krzyknął Nath i pociągnął mnie za nadgarstki.
Prychnęłam pogardliwie, ale w tym samym momencie uświadomiłam sobie, że to może być kolejna część zemsty. Uśmiechnęłam się zalotnie i wywijałam biodrami w rytm piosenki. Można powiedzieć, że "wiłam się" w tańcu. Nathan spojrzał na mnie pożądliwie i przyciągnął bardziej do siebie. Lekko go od siebie odepchnęłam. W myślach śmiałam się z jego zawiedzionej miny. Kręciłam biodrami, schodząc przy tym w dół. Ponownie wyprostowałam się, wywijając biodrami w górę. Nathan oblizał górną wargę i pociągnął mnie za rękę. Gdzie- nie wiem i wcale mi się to nie podobało. Moje ciało przeszedł dreszcz. Szczerze powiedziawszy, przestraszyłam się. Ciągnął mnie mocno za rękę, aż weszliśmy na schody. Wyrwałam mu się.
-Ogarnij się, Nathan! Nigdzie z tobą nie idę! Wracam do Jaya. Straciłam do ciebie zaufanie, możesz być z siebie dumny- zakpiłam i odwróciłam się zarzucając niechcący włosami.
Nie odwracając się za siebie odnalazłam wzrokiem Jaya. Pewnym krokiem ruszyłam w jego kierunku. Już do niego dochodziłam, kiedy poczułam na swoim ramieniu czyjąć dłoń. Z nieukrywaną niechęcią odwróciłam się do owego człowieka.
-Myślałam, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy.-powiedziałam zirytowana.
-Nie, mylisz się. Ty wyjaśniłaś, ja nie miałem takiej szansy. Słuchaj, wiem, zachowuję się karygodnie.
Rozbawiona uniosłam brew.
-Ale ja ciebie kocham, rozumiesz?!-kontynuował-Byłem wkurzony tym, że jesteś taka niedostępna, więc się upiłem. Pod wpływem alkoholu nie wiedziałem co robię i zadzwoniłem do byłej- Rebecci. Nie wiem co mi odbiło, no. Ale proszę wybacz mi.
-Nie jestem gotowa ci jeszcze wybaczyć... Poza tym bardzo polubiłam Jaya.
-Jeszcze to przemyśl.-powiedział zawiedziony-W takim razie nic tu po mnie. Zmywam się. Dobranoc.
Podszedł do mnie i cmoknął mnie w policzek. Odprowadziłam go wzrokiem, robiąc przy tym wielkie oczy ze zdziwienia. Kiedy się otrząsnęłam, doszłam do Jaya, który tańczył z czarnowłosą.
-No, nareszcie wróciłaś-powiedział uradowany, zostawił czarną i tańczył ze mną.
Nie dawałam po sobie tego poznać, ale zrobiło mi się żal Nathana. W głośnikach rozbrzmiewała piosenka "One night in Ibiza". Ze sztucznym uśmiechem na twarzy tańczyłam przy Jayu. W dalszym ciągu nasze ciała się o siebie ocierały. Chłopak przechylił się, by mnie pocałować i w tym momencie muzyka ucichła...
____________________________________________________
przepraszam, że taki krótki :(
nie mam weny xd
nakłaniam Was jednak do komentowania :)

czwartek, 2 lutego 2012

Rozdział 14

Weszłam do domu zniechęcona dzisiejszym dniem. Od razu skierowałam się do kuchni. Podeszłam do lodówki, by wyjąć z niej sok, ale moją uwagę przykuła kartka

„Cześć, skarbie : ) . Poszłyśmy z ciocią na miasto, wrócimy późnym wieczorem. Wiesz trzeba korzystać z pobytu w takim mieście, jak Londyn. Zamów sobie pizzę i zrób sobie coś na kolacje!
Całuję Mama”

No , ok. Świetnie. Same sobie wychodzą kiedy zechcą, a ja w domu mam siedzieć?! Jeszcze czego?! Pierwszą myślą jaka mi się nasunęła było wysłanie smsa do Nathana. Jednak przypominając sobie dzisiejszy dzień, skarciłam się jedynie w myślach za taki pomysł. Zadzwonienie do Jaya? Nie mam jego numeru telefonu! Cholera! Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Wzięłam do ręki komórkę, by sprawdzić czy nie mam czasami nowych wiadomości. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam nowego smsa od nieznanego numeru. Odczytałam jego treść.

„Cześć Domi ;) Tu Jay. Wkradłem się do pokoju Natha i wykradłem z niego twój numer xd. Masz ochotę się spotkać?”
Po chwili odpisałam mu:
„Wow, Jay. Jakie ty masz zdolności detektywistyczne. Normalnie jestem pod wrażeniem xd. Jasne, spotkajmy się. Tylko gdzie i kiedy? ;p”
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
„Do klubu! Umalujesz się trochę i nawet cię nie spytają o wiek. Jeszcze dodam, że Nathan też tam dziś idzie odreagować”
Czytając drugą część wiadomości uśmiechnęłam się podstępnie. Ubiorę i umaluję się tak, że mu szczęka do kolan opadnie, a chodząc będzie o nią zahaczał. Bardzo dobry pomysł z tym klubem.
„Ok, zgadzam się : ) Tylko gdzie i o której?”
Po chwili dostałam odpowiedź z dokładnym adresem klubu i Jay zaoferował się po mnie wpaść żebyśmy razem tam poszli. Napisałam mu adres domu cioci. Do klubu mieliśmy pójść na 19:00, a kluby w GB są czynne tylko do 24:00. Dziwnie tam u nich jest, ale ok, nie wnikam. Pozostało tylko jedno: mama. Na szczęście wymyśliłam plan. Wybrałam numer cioci Marty i zadzwoniłam do niej. Odebrała po 3 sygnałach.
-No co tam młoda? Czytałaś kartkę?- usłyszałam w komórce.
-Tak, jasne że czytałam. Ale nie mogłabyś mamy jeszcze trochę potrzymać poza domem? Błagam cię!
-Nic się nie martw. Nocujemy dziś z mamą u mojej przyjaciółki. Wiesz filmy, ploteczki i takie tam pierdoły.-zaśmiała się- właśnie twoja mama miała do ciebie dzwonić, żebyś się nie martwiła ale dzięki tobie ma to z głowy.
-O której wrócicie?
-No gdzieś tak w południe, bo tam jeszcze się wyśpimy i śniadanie zjemy. Pasuje?- spytała.
-Jak najbardziej ciociu.
-Tylko Dominika- nagle jej ton głosu zrobił się poważny- Nie zrób niczego głupiego, proszę cię.
-Jasne ciociu, za kogo ty mnie masz w ogóle?
-No za siostrzenicę, nie?- zaśmiała się głośno.
-Racja. To do zobaczenia.
-Trzymaj się i uważaj na siebie.
Po tych słowach rozłączyłam się. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 17:00, co znaczy, że powinnam się już szykować. Popędziłam do pokoju i otworzyłam szafę. Zastanawiałam się w co się ubrać. Po długim namyśleniu ubrałam się w czarne, lateksowe legginsy i srebrną, sprawiającą wrażenie luźnej tunikę, która była dopasowana na tyłku. Do tego założyłam beżowe szpilki i poszłam do łazienki. Zrobiłam sobie kreski czarną kredką do oczu, rzęsy pociągnęłam tuszem. Nałożyłam na powieki trochę czarnego cienia i przypudrowałam twarz. Włączyłam lokówkę do kontaktu, a kiedy się nagrzała zrobiłam sobie lekkie fale. Spojrzałam w lustro i byłam zadowolona z efektu końcowego. Poszłam do salonu, usiadłam na kanapie i spojrzałam na wyświetlacz. 18:30. Jezu, ile czasu mi na to zeszło. Nagle usłyszałam dzwonek. Spokojnie podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
-Cześć Domi!- powiedział uradowany Jay- Wow, ślicznie wyglądasz.- cmoknął mnie w policzek.
Boże, czuję się nie fair w stosunku do Nathana, ale sam się o to prosił. Uśmiechnęłam się promiennie do Jaya.
-A ty wyglądasz świetnie.
To była prawda. Miał na sobie jeansowe rurki, czarną koszulkę, a na to zarzuconą biało-czarną koszulę w kratkę. Na nogach miał czarne trampki converse. Wyszłam z mieszkania i zamknęłam drzwi na klucz. Wolnym spacerkiem doszliśmy do klubu. Była przed nim spora kolejka. Spojrzałam na gości przy bramkach, którzy odprawiali z kwitkiem jakieś okolicznego żula spod biedronki. Zakryłam usta, by stłumić wybuch śmiechu. Jay spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Nagle doszła nasza kolej na wejście.
-Dokumenciki.- odezwał się mięśniak w czarnej, dopasowanej koszulce.
Jay wyciągnął z kieszeni spodni dowód i pokazał go gorylowi. On tylko kiwnął głową, bez jakichkolwiek emocji. Już mieliśmy wejść, kiedy koleś złapał mnie za rękę.
-No co pan robisz?- krzyknęłam podirytowana.
-Twój dowodzik też chciałbym zobaczyć.
-Nie wzięłam, zapomniałam. Ale proszę pana bardzo, już nigdy nie zapomnę. Niech mnie pan wpuści.- zrobiłam słodką minkę.
Goryl udawał zastanowienie i po rzekomym namyślaniu się wpuścił nas do klubu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to, to że były tam ciemno. Tylko od czasu do czasu kolorowe „reflektory” rozjaśniały wnętrze. Od razu podeszliśmy do baru.
-Czym mogę służyć?- przechylił się w moją stronę i poruszył brwiami.
-Spadaj koleś, ona jest tu ze mną. – prychnął Jay.
Barman podniósł ręce i odsunął się ode mnie.
-Tak lepiej – dodał Jay- dla mnie Orange Passion. Co dla ciebie Domi?
-Dla mnie Gin Collins.- odpowiedziałam patrząc na tabelę z drinkami.
-Już się robi.- barman skończył wycieranie szklanki od piwa i wziął się za robienie naszych drinków. Po niedługim czasie gotowe napoje stały przed nami. Wzięliśmy je do rąk i poszliśmy na parkiet. To był jednak zły pomysł. W kącie zobaczyłam całującą się parę. Nie widziałam chłopaka, zasłaniała go ruda dziewczyna.
-Zobaczymy kto to?- spytałam Jaya usiłując przekrzyczeć głośną muzykę.
Chłopak pokiwał głową na zgodę i ruszyliśmy w kierunku liżącej się pary. Im byliśmy bliżej tym coraz bardziej czułam, że to Nathan. Stanęliśmy za ich plecami i wtedy Jay wpadł na pomysł, jak zobaczyć kim jest chłopak.
-Koleś, może nie przy ludziach, co?!- spytał groźnym głosem.
Chłopak odsunął od siebie dziewczynę, która głupkowato się uśmiechając całowała go po szyi. „Idiotka” pomyślałam i wywróciłam oczami. Dopiero później zwróciłam uwagę na mężczyznę stojącego obok niej…
_____________________________________________________________
krótkie i beznadziejne. przepraszam, ale nie mam weny : /
dziękuję za wszystkie komentarze, jesteście kochani ;*

środa, 1 lutego 2012

Rozdział 13

-Fuck - wysyczał Jay i poderwał się z ławki.
Złapał mnie za rękę i pomógł mi wstać.
-Masz przy sobie okulary przeciwsłoneczne?- wyszeptał mi do ucha.
Nie byłam tego pewna. Otworzyłam torebkę i znalazłam w niej niebieskie ray-bany. Wiedziałam dlaczego o to spytał, więc szybko je założyłam. Jay kazał mi zostać w miejscu, a sam podszedł do paparazziego.
-Słuchaj no pan. - powiedział mocnym głosem - Dam ci 50 dolców jeśli przestaniesz nam strzelać te sweet focie. Stoi?
-100 dolców, jeszcze jedną focię i już się zmywam.- targował się dziennikarz.
Jay uniósł brwi i chwilę się namyślał.
-Stoi, ale nikomu z tych swoich koleżków masz nie mówić w jaką stronę poszliśmy, zrozumiano?
-Zrozumiano. No to teraz podejdź do swojej wybraneczki, obejmij ją i zachowujcie się jakby nigdy nic. - wyszczerzył się paparazzi.
-Niech ci będzie. - wysyczał przez zęby, wkurzony chłopak i podszedł do mnie.
-Zgodzisz się na jedną sweetaśną foteczkę?- spytał z ironią w głosie.
-Oczywiście mój ty... wybawicielu. - wybuchłam śmiechem.
Jay objął mnie ramieniem i poszliśmy przed siebie nie zwracając uwagi na paparazziego. Usłyszeliśmy za sobą dźwięk robienia kolejnej fotki, a potem wszystko ucichło. Odwróciliśmy się z chłopakiem za siebie, ale nikogo już tam nie było. Odetchnęliśmy z ulgą. Wtedy mnie olśniło. Zrobił nam zdjęcia razem. Nath je zobaczy i będzie zazdrosny. Zemsta jest słodka. Zatarłam dłonie z chytrym uśmieszkiem.
-Ty coś knujesz? - roześmiał się Jay.
-Nie. Nic nie knuję. Ale tak sobie pomyślałam, że jak Nathan zobaczy te zdjęcia to mu mózgu trochę przybędzie. - odparłam.
-No widzisz, ile korzyści z przebywania blisko mnie? - zaśmiał się po raz kolejny - Może pójdziemy do mnie?
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Tam jest Nath i ta plastikowa lala. - powiedziałam niepewnie. - Nie jestem jeszcze gotowa na ich widok. - uciekłam wzrokiem w bok.
Jay uniósł dłonią mój podbródek, tak bym spojrzała mu w oczy.
-Mamy tylne drzwi. Wystarczy, że wejdziemy tam niespostrzeżenie, jak ninja i nikt nas nie zauważy. Ja akurat mam pokój zaraz przy tylnym wejściu. Tylko ja i Siva mamy pokoje na dole. A Seev nas przecież nie wyda.
-Racja. Zatem prowadź.
Jay uśmiechnął się i przytulił mnie mocniej do siebie.
-A tak a propos to ładnie dziś wyglądasz, wiesz?- wyszeptał mi do ucha.
-Dzięki...- odpowiedziałam niepewnie i spuściłam wzrok.
Czy on mnie czasami nie podrywa? To wszystko wygląda dosyć dziwnie. Tak czy siak, nie mam zamiaru go urazić. Uniosłam głowę i uśmiechnęłam się do niego. To on pocieszał mnie w tych trudnych chwilach i jestem mu za to bardzo wdzięczna.

Doszliśmy do domu The wanted. Przeszliśmy z drugiej strony domu i weszliśmy do niego tylnymi drzwiami. Będąc już w nim Jay wykonywał jakieś ruchy a' la ninja.
Postanowiłam nie być gorsza i również zaczęłam się wygłupiać, siłą powstrzymując śmiech.
-Feel..- krzyknęłam głośno, ale Jay szybko zakrył mi usta dłonią. Przyłożył palec do swoich ust, a ja w odpowiedzi pokiwałam głową- like a ninja- wyszeptałam jak mogłam najciszej.
Jay wyszczerzył się szeroko i otworzył drzwi pokoju. Przepuścił mnie pierwszą, a sam wszedł do pomieszczenia za mną. Moim oczom ukazało się duuuże, dwuosobowe łóżko. Pokazałam palcem mebel i zrobiłam pytającą minę. Chłopak widząc wyraz mojej twarzy zaśmiał się krótko.
-Strasznie rozwalam się kiedy śpię. Jak miałem mniejsze łóżko, to podczas snu często spadałem na podłogę.- wyjaśnił.
-Aaa, spoko.
Długo nad tym nie myśląc wskoczyłam na łóżko. Jay poszedł w moje ślady i usiadł obok mnie. Położył się w poprzek łóżka i podłożył ręce pod głowę. Ja również się położyłam. Chłopak chciał na mnie spojrzeć, ale było mu niewygodnie, więc zmienił pozycję (xd) i położył się na boku. Przełożył rękę za mnie, by sięgnąć leżącą tam poduszkę. Już ją złapał w rękę, kiedy oboje spostrzegliśmy, że nasze twarze znajdują zbyt blisko siebie. Już chciałam się od niego odsunąć, ale chłopak mnie pocałował. Na początku miałam ochotę jak najszybciej się od niego odsunąć, ale szybko zmieniłam zdanie. Przez moje ciało przeszedł dziwny dreszcz i miałam ochotę być jeszcze bliżej niego. Jay odsunął się ode mnie i zakrył twarz dłonią.
-Co ja zrobiłem? Przepraszam…- spojrzał na mnie nieśmiało.
Ja uśmiechnęłam się delikatnie i przyłożyłam mu palec do ust.
-Żałujesz tego?- spytałam poważnie.
-… No właśnie nie żałuję i to jest najgorsze.
Zadowolona z jego odpowiedzi przysunęłam się do Jaya. Chłopak odgarnął niesforny kosmyk spadający mi na policzek. Uśmiechnęłam się pod wpływem jego dotyku i przeczesałam jego bujne włosy.
-Ja też tego nie żałuje.- wyszeptałam mu do ucha.
W oczach chłopaka malowało się zdziwienie, na co ja tylko się roześmiałam. Uniósł brwi do góry i wytrzeszczył oczy.
-Nie?- spytał niedowierzając.
-Nie.- odpowiedziałam.
Chłopak pogłaskał mój policzek i ponownie zbliżył się do mnie. Pocałował mnie delikatnie, a moje ciało ponownie przeszedł dreszcz. Położyłam mu rękę na ramieniu, on objął mnie w pasie. Całowaliśmy się coraz namiętniej, kiedy usłyszeliśmy czyjeś chrząknięcie. Zdziwieni odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Sivę.
-Nathan o tym wie?- spytał podejrzliwie.
- A ty wiesz o jego plastikowej lali?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie,
-Jakiej plastikowej lali?!
-Odwiedź jego pokój.- do konwersacji włączył się Jay.
-No właśnie jakieś dziwne odgłosy stamtąd dochodzą, ale myślałem, że tym tam jesteś.- wskazał mnie ruchem głowy.
-No jak widać pozory mylą, panie kolego.
-Aaa, to sorry. W takim razie wam nie przeszkadzam.- Seev podniósł ręce w geście obrony i wyszedł z pokoju Jaya.
Westchnęliśmy głośno z chłopakiem i w tym samym momencie wstaliśmy do pozycji siedzącej. Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem. Dosłownie jakbyśmy czytali sobie w myślach.
-Idziemy do chłopaków?- spytaliśmy w tym samym momencie i roześmialiśmy się po raz kolejny.
Kiwnęliśmy porozumiewawczo głowami i wyszliśmy z pokoju. Skierowaliśmy się do salonu i naszym oczom ukazał się Tom oglądający teledysk Biebera, Max leżący na podłodze. Na nim Tom trzymał swoje stopy, Sivę stojącego z boku i naśladującego miny Bimbera. Spojrzeliśmy po sobie z Jayem i rzuciliśmy się na kanapę obok Toma. Z nudów obserwowałam Maxa, który chciał wypić na leżąco jogurt. Wiedziałam jak to się skończy, ale chciałam się trochę pośmiać, więc nie uświadamiałam chłopakowi błędu jaki popełnia. Max przechylił opakowanie jogurtu i cała jego zawartość spłynęła mu po twarzy. Wszyscy natychmiastowo spojrzeli na Maxa, który wściekły przeklinał wyrób mleczny.
-No ja ten… no… ja tak specjalnie, bo chciałem sobie maseczkę zrobić.-powiedział zakłopotany.
-Yhyyym- skwitowaliśmy wszyscy.
-Nie chcecie wierzyć, to nie.- odpowiedział zdenerwowany.
Wstał z podłogi pozwalając jogurtowi spłynąć strużkami po ciele. Wywołało to u nas jeszcze donośniejszy śmiech. Wściekły Max wywrócił oczami i poszedł do kibelka.
-Maseczkę trzeba pozostawić na twarzy na minimum 15 minut, kochany!- krzyknęłam.
W odpowiedzi usłyszałam warknięcie zza drzwi toalety.
-Ja nic nie mówiłam.- zrobiłam minę niewiniątka i podniosłam ręce do góry.
Jay zaśmiał się głośno. Położyłam mu głowę na kolanach na co Tom spojrzał na nas dziwnie.
-Wy… z resztą nieważne- machnął ręką i oglądał kolejny teledysk Biebera.
W tym momencie usłyszeliśmy otwieranie drzwi i po schodach zeszli Nathan i wyznawczyni sekty „plastic is fantastic”. Spojrzała na mnie pogardliwie i odwróciła się do chłopaka tylko po to, by go pocałować. Nathan jednak się od niej odsunął i spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem.
-No co Nathuś? Nie pocałujesz mnie po tym wszystkim?- spytała piskliwym głosem.
-No właśnie nie.- odparł sztucznym głosem i wskazał jej drzwi.
Dziewczyna wkurzona i baaaardzo potargana tupnęła obcasem i ruszając biodrami tak jakby się sama prosiła by jej wypadły, wyszła z domu. Nathan spojrzał na mnie z bólem w oczach i podszedł do kanapy.
-Dominika… to nie tak jak myślisz…-zaczął swoje usprawiedliwienie.
-Nie tak?! A jak?! I nawet nie waż się do mnie odzywać.- krzyknęłam wściekła i wstałam z sofy.- Do zobaczenia Jay.
Chłopak podniósł się i pocałował mnie na pożegnanie.
-A ty nawet się nie usprawiedliwiaj. Masz szminkę na szyi, twarzy… nawet nie chcę wiedzieć gdzie jeszcze.- powiedziałam na odchodne i wyszłam z ich domu.

*** perspektywa Nathana***

Wkurzyłem się nieźle. Co to w ogóle miało być?! Mój kumpel zabiera mi dziewczynę?! Zadarłem rękawy koszuli i podszedłem do Jaya.
-Ty dupku! Za plecami mi dziewczynę urabiasz?!-wykrzyczałem jak mogłem najgłośniej.
-Sam jesteś dupkiem, dzwoniąc do tej lolitki!- odparłem.
-To nie była lolitka! A nawet jeśli to nic ci do tego!- wysyczałem zaciskając dłonie w pięści.
-Właśnie, że mam coś do tego! Ja też kocham Domi. A ty jesteś skończonym kretynem skoro ją zdradzasz!
Nie wytrzymałem. Zagotowało się we mnie. Zamachnąłem się energicznie i uderzyłem Jaya z prawego sierpowego w tą jego śliczną mordeczkę.
____________________________________________________
nowy rozdział xd jest dla Moni, bo to ona podsunęła mi ten pomysł z pocałunkiem :)
dziękuję ci bardzo ;*
nie wiem co myśleć na temat tego rozdziału xd czekam na wasze wypowiedzi :)

wtorek, 31 stycznia 2012

Rozdział 12

Obudziłam się, kiedy zaczynało świtać. Przetarłam zaspane oczy i leniwie się przeciągnęłam. Niestety obudziłam tym Nathana.
-Yhmmm... combaine harvester!-wykrzyknął i spadł z łóżka.
-WTF?!- stanęłam nad Nathem - Czy ty się dobrze czujesz? Pobudzisz wszystkich. Wtedy będziesz z siebie zadowolony.
Chłopak spojrzał na mnie zamglonymi oczami i szybko potrząsnął głową.
-Masz rację. Jest dopiero...- Nathan sięgnął po komórkę leżącą na stoliku nocnym - 5:30.
-Słucham?! Nie no, zbieram się. Zaraz mama i ciocia przyjdą do domu. Muszę być tam przed nimi, by niczego nie podejrzewały.-pospiesznie wstałam z łóżka i ruszyłam w kierunku drzwi.
Jednak Nathan był szybszy. Stanął w drzwiach uniemożliwiając mi wyjście z jego pokoju.
Oparł nonszalancko rękę o framugę drzwi.
-Beze mnie się stąd nie ruszysz - oznajmił - Zawiozę cię do domu. Jeszcze, by ci się coś stało wracając do domu... ktoś by cię napadł na przykład.
Spojrzałam na niego z kpiącym uśmiechem. On jest nadopiekuńczy. Złożyłam ręce na klatce piersiowej i uniosłam brew, moja mina mówiła "tak? zmuś mnie!".
- Dominika, nie wkurzaj mnie. - zaśmiał się.
Westchnęłam zawiedziona, że nie odczytał z mojej twarzy "groźby".
-Zmuś mnie. - powiedziałam pewnym głosem.
Chłopak zaśmiał się melodyjnie. Podszedł do mnie na tyle blisko, że nasze stopy się stykały. Pogłaskał mój policzek i pochylił się do pocałunku.
-Chcesz mnie przekupić? - spytałam podejrzliwie.
Nathan odsunął się wyprostował się, a z jego twarzy zniknął uśmiech.
-Skoro nie chcesz...- nie dokończył, bo wspięłam się na palce i pocałowałam go.
Nath uśmiechnął się w trakcie czułości i przyciągnął mnie bliżej siebie. Jego prawa ręką pieściła mój policzek, a lewa krążyła po moich plecach. Przyciągnęłam go bliżej siebie za kołnierz koszuli w kratkę. Chłopak jęknął i zaczął całować mnie coraz namiętniej. Kiedy poczułam jego dłoń na swoim pośladku natychmiastowo go od siebie odrzuciłam. Nathan spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Zrobiłem coś nie tak? - spytał
-Domyśl się. – odparłam wymijająco i przeszłam na czworakach pod jego nogami. Nie bawiłam się w jakieś kotki i myszki tylko to był jedyny sposób, by stamtąd wyjść. Będąc już za chłopakiem prychnęłam pogardliwie i robiąc jak najwięcej hałasu szpilkami, zeszłam po schodach.
-Domi, no!- usłyszałam za sobą głos Nathana.
Po chwili ktoś złapał mnie za nadgarstek, siłą zmuszając mnie bym odwróciła się w jego stronę. Spojrzałam na, jak się okazało, Nathana oczami bez jakichkolwiek emocji.
-Domi, posłuchaj mnie. – szepnął – Jeśli chodzi ci o to, że posunąłem się za daleko to przepraszam. Wiesz ja nie wiem na co ty mi pozwalasz, a na co nie. Nie możesz się tak bez powodu fochać.
Wysłuchałam go w spokoju i musiałam przyznać, że miał trochę racji. Zachowywałam się jak kobieta w ciąży. Sama nie wiem czego chcę. Raz mu na coś pozwalam, za drugim razem go karcę.
-To jak? Nie będziesz się już fochać? – spytał z nadzieją w głosie.
Udałam zastanowienie chociaż już dobrze znałam odpowiedź na to pytanie.
-Nie, nie będę się już fochać. – wysiliłam się na uśmiech. – Ale ty nie będziesz mnie macał po tyłku.
Nathanowi mina zrzedła.
-No dobraa. – powiedział niechętnie.
-No to sprawa wyjaśniona. – ucieszyłam się i cmoknęłam chłopaka w policzek.
-Ale ja ciebie odwożę do domu.
-Ok.

W krótkim czasie znaleźliśmy się w samochodzie. Nathan jedną ręką trzymał kierownicę, drugą trzymał mnie za rękę. Jechaliśmy w ciszy i po paru minutach byliśmy już pod domem mojej cioci. Nathan zatrzymał samochód i przechylił się w moją stronę. Długo nie musiał czekać na odpowiedź z mojej strony. Zbliżyłam swoją twarz do jego i pocałowałam go delikatnie. Odsunęłam się od chłopaka i uśmiechnęłam lekko.
-To do zobaczenia.- powiedziałam.
-Do jutra, Domi.- Nathan wziął moją dłoń i złożył na kostkach pocałunek. – Przygotuj się na kolejny dzień z życia wariata. – zaśmiał się cicho.
-Oczywiście – odparłam i wyszłam z samochodu.
Wbiegłam do mieszkania cioci, szybko zdjęłam szpilki i sukienkę. Wzięłam ciepły prysznic i przebrałam się piżamę, by mama nie podejrzewała, że gdziekolwiek byłam.
Położyłam się w łóżku i jeszcze zasnęłam.

Obudziła mnie ciocia, wołająca mnie na śniadanie. Ok, coś jest nie tak. Od kiedy ktoś mi robi śniadanie, hmm? Jest w tym coś podejrzanego. Z ociąganiem zwlokłam się z łóżka i stojąc już na podłodze solidnie się przeciągnęłam. Ciocia zrobiła mi płatki z mlekiem. Szybko zjadłam śniadanie, zmyłam naczynia i grzecznie podziękowałam za przygotowany posiłek. Poszłam do łazienki, wykonałam poranną toaletę i rozczesałam włosy i związałam je w wysokiego, luźnego koka. Pozwoliłam, by nieliczne kosmyki swobodnie opadały mi na twarz. Powędrowałam do mojego tymczasowego pokoju. Ubrałam się w chabrową, sięgającą do ¾ uda spódniczkę z podwyższonym stanem, białą bokserkę i na to założyłam szary żakiet. Przez głowę przewiązałam sobie bandanę i postanowiłam wyjść z domu. Dokładnie to chciałam odwiedzić chłopaków. Coś mówiło mi, że powinnam tam pójść. A ponieważ, było wpół do pierwszej to miałam pewność, że ich nie pobudzę. Założyłam trampki converse, przerzuciłam torbę przez ramię i oznajmiłam rodzinie, że wychodzę. Uzyskałam zgodę i wyszłam z domu.
Po kilkunastu minutach stałam przed domem The wanted, dzwoniąc do ich drzwi. Otworzył mi je Jay. Widząc moją osobę, spoważniał.
-Ooo… Dominika. Cześć. – wyszczerzył się.
-Cześć, ja do Nathana. – uśmiechnęłam się.
Już miałam wchodzić do ich domu, lecz Jay uniemożliwił mi przejście.
-Yyy, eee … Domi? Może chcesz iść na spacer? – spytał niepewnie nerwowo przeczesując bujne loki.
-Nie, dzięki. Może później. – lekko popchnęłam Jaya i wkroczyłam do ich domu. Usłyszałam tylko za sobą ciche westchnięcie chłopaka.
Od razu skierowałam się do pokoju Nathana. Z uśmiechem otworzyłam drzwi, jednak to co tam zobaczyłam sprawiło, że uśmiech zniknął z moich ust. Zobaczyłam jakąś plastikową blondi, leżącą na Nathie. W dodatku obdarzali się namiętnymi pocałunkami. Członkini sekty „plastic is fantastic” wiła się na chłopaku, obcierając się o niego cały czas. Do tego Nathan trzymał ją oburącz za pośladki. Nie wierzyłam własnym oczom. Wycofałam się z pokoju, trzaskając drzwiami. W oczach miałam łzy, jednak cały czas powtarzałam sobie, żeby się nie rozpłakać. Zbiegłam szybko po schodach, chowając twarz w dłonie. Zwolniłam tempo i wyszłam z ich domu. Byłam już na ulicy, kiedy poczułam dotyk czyjejś ciepłej dłoni na moim ramieniu. Odruchowo odwróciłam się i zobaczyłam Jaya. Stał smutny naprzeciwko mnie, nadal trzymając mnie za ramię.
-Mówiłem, żebyś tam nie wchodziła. Chciałem oszczędzić ci tego widoku.
Nie miałam siły, musiałam się komuś wyżalić. Jay był najbliżej, poza tym bardzo go lubiłam. Wybuchłam płaczem i rzuciłam się na chłopaka. Przytuliłam go, a on głaskał mnie po głowie.
-Ciii, nie płacz. Chodź, przejdziemy się. – uniosłam głowę do góry i spojrzałam Jayowi w oczy.
Chłopak uśmiechnął się pocieszająco i przytulił mnie jeszcze mocniej.
-Albo wiesz, co? Wypłacz się. Ulży ci. – powiedział po namyśle.
Skierowaliśmy się w stronę parku, objęci. Wyglądaliśmy jak para. Ja cały czas płakałam i moczyłam mu przy tym jeansową koszulę. Doszliśmy do jakieś ławki i usiedliśmy na niej. Wtedy odezwałam się po raz pierwszy od przykrego momentu.
-Jak on mógł?! Co mu na mózg padło?! – krzyczałam, robiąc przerwy na łkania.
Jay przyciągnął mnie mocniej do siebie.
-Widzisz Domi. Sam nie wiem co mu odbiło. W każdym razie jak rano wszedłem do jego pokoju do widziałem w nim pełno, pustych, porozrzucanych puszek po mocnym piwie. Wiesz… on sam nie wie co robi. Ale nie przejmuj się, przejdzie mu. Na pewno. – pocałował mnie w czubek głowy.
-Wiesz co Jay? Bardzo fajny z ciebie facet. Zazdroszczę twojej przyszłej wybrance – zaśmiałam się i wyciągnęłam z torebki chusteczkę do otarcia łez.
Chłopak pocałował mnie w policzek i w tym samym momencie usłyszeliśmy dźwięk robionych zdjęć.
__________________________________________________
starałam się, by wyszedł dobry rozdział.
moim zdaniem, jest nudny, sami oceńcie :)
dziękuję Wam wszystkim za komentarze ;*
dzięki nim mam pewność, że ktoś to czyta. mam to dla kogo robić :)
DZIĘKUJĘ < 33

piątek, 27 stycznia 2012

Rozdział 11

Nie trudno zgadnąć. Zobaczyliśmy resztę wesołej gromadki czyli Toma, Sivę i Maxa słaniających się na nogach.
-My... zgubiliśmy Jaya.-powiedział niepewnie Max i głośno czknął.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a Max wściekły wywrócił oczami.
-Spokojnie. Jay tu już jest. -odparł Nathan.
-Wy tak szybko wymiękacie?-spytałam unosząc brew do góry.
-No. To jest nasza specjalność.-Tom dumnie wypiął klatkę piersiową.
W tym momencie ze schodów zbiegał Jay, ale niestety potknął się o własną nogę i zaliczył upadek. Szybko się otrząsnął i na widok chłopaków na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. Wstał z podłogi i w zwolnionym tempie biegł do kumpli. Oni odpowiedzieli mu tym samym. Biegli do siebie wykonując dziwne ruchy i robiąc dziwne miny. Patrzyliśmy na to wszystko z Nathem, aż w końcu chłopak się odezwał.
-Masz może jakiś pomysł dlaczego oni robią to w zwolnionym tempie?
-Właśnie nie mam.- pokręciłam głową.
Chłopaki dobiegli do siebie i mocno się przytulili.
-Jay, kopę lat. Kiedy to się ostatnio widzieliśmy? Na zlocie fanów „Mody na sukces” czy „kole gospodyń wiejskich”?- spytał Tom całując Jaya w policzek.
-Jay! Mordo ty moja!- wykrzyknął uradowany Seev.
-… Nie wiem jak wy, ale ja go ostatnio na imprezie widziałem…- podrapał się po karku Max.
My z Nathanem obserwując całą zaistniałą sytuację zaczęliśmy się niepohamowanie śmiać. Max zdenerwowany odwrócił się w naszą stronę.
-No co?! Pfff… foch! A jakbym miał grzywkę to bym nią zarzucił!- krzyknął.
Po słowach Maxa śmialiśmy się jeszcze głośniej. Zdenerwowany chłopak odwrócił się do nas tyłem.
-Kto ma ochotę obejrzeć coś w TV?- spytał jak zawsze pomysłowy Jay.
-Jaaaa!- wydarła się cała trójka i wbiegła do salonu.
Spojrzeliśmy na siebie wymownie z Nathanem i poszliśmy w ich ślady. Chłopaki usiedli na kanapie i Jay wymachiwał łyżką. Na Tomie, Maxie i Sivie nie robiło to wrażenia. Zachowywali się jakby wszystko było w porządku.
-No co jest nie tak z tym telewizorem?! Przecież go włączam!-krzyknął zirytowany Jay.
-Hmm… taki głupi pomysł. Może dlatego, że chcesz go włączyć łyżką?- spytałam z sarkazmem.
Jay zrobił face palm’a i głośno się roześmiał.
-No…rzeczywiście to łyżka. A skąd się tu wzięła? Na kanapie?-spytał podejrzliwie.
Spojrzałam dziwnie na chłopaka.
-Ja wiem! To ACTA za tym stoi!-wydarł się Tom i zaczął nerwowo obgryzać paznokcie- oni są już wszędzie! Co nasi fani zrobią, jak nie będą mogli pobierać za free naszych piosenek?! Stracimy ich!
-Tom, nie dramatyzuj!-krzyknął Nathan.
-Ja swoje wiem! Oni nas obserwują… ja to wiem!-Tom mówiąc to wszedł pod stół i zakrył twarz poduszką.-Mamooo, ja chcę żyć. Oszczędźcie mnie dobre czarodziejki z księżyca!
Pokręciłam bezradnie głową i postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce. Weszłam pod stół i ukucnęłam obok Toma.
-Tom, wyjdź stąd. Nie zachowuj się jak dziecko, proszę cię.-powiedziałam najspokojniej jak mogłam.
Chłopak spojrzał na mnie spod poduszki… patrzył, patrzył i patrzył. Ciekawe o czym tak myślał? Obstawiam, że zastanawiał się czy wyłączył żelazko. W końcu zagryzł wargę i wstał. Niestety zapomniał, że nad nim jest stół i wyrżnął w niego głową.
-Auć!-krzyknął masując obolałe miejsce.
Wywróciłam oczami i sama wyciągnęłam go spod stołu. Pozostała czwórka spojrzała na mnie z podziwem na co ja tylko się zaśmiałam.
-To jak?! Gramy w butelkę?!- spytał uradowany Seev.
-Jaaaaasne!-odkrzyknęliśmy zgodnie.
Nath pobiegł po pustą butelkę coli, a cała nasza reszta usiadła w kołeczku niczym grzeczne przedszkolaki.
Pierwszy kręcił Nath, bo przyniósł butelkę. Wypadło na Maxa. Łatwo zgadnąć, że wziął on wyzwanie. Miał za zadanie zjeść szczurzą karmę. Nawiasem mówiąc to nie wiem skąd oni ją tam w ogóle mieli. Chłopak podołał wyzwaniu i zakręcił butelką. Wypadło na Jaya. Potem kręcił Jay i wypadło na Seeva, potem kręcił Seev i wypadło na… mnie.
-Więc…-poruszył brwiami-szczerość czy odwaga?
-Odwaga.-odparłam głośno przełykając ślinę.
-Załóż nogę za głowę.
-Pogrzało cię?! Nie potrafię.
-No toooo… musisz wziąć szczerość.
-A dlaczego?
-Bo ja tak mówię.-uśmiechnął tryumfalnie Siva
-No niech ci będzie.-wzruszyłam ramionami.
-Więc… Co czujesz do Nathana?- uniósł brew do góry.
-Pomidorową.- odparłam bez namysłu.
-Bardzo śmieszne.-Nath skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
-No dobra, Nathan mi się podoba.
-Uuuuuu-zawyli chłopaki i klepnęli mnie w plecy.
-Uuuu.-przedrzeźniłam ich-wychodzę!
-No niee!-krzyknął Nathan.
-No nie!-powtórzyli chłopaki.
-Ale nie dlatego, że się obraziłam. Muszę wracać do domu, trzeba się wyspać.-westchnęłam.
-To wyśpisz się tutaj.-powiedział Nath z miną nie przyjmującą sprzeciwu.
-Niby jak?
-Normalnie. Pod stołem ze mną.- zabrał głos Tom.
-Najlepiej pod prysznicem z Sivą.-zakpiłam.
-Też może być.-wzruszył ramionami chłopak.
-Nie, nie i nie! W moim pokoju. Jak chcesz to mogę spać na podłodze.-zaproponował Nath.
-Nie kochanieńki. –zaprotestowałam.
-Tak luba!- powiedział zdecydowanie.
Podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. Zaniósł po schodach do swojego pokoju i położył na łóżku.
Uśmiechnęłam się, bo i tak nie chciało mi się stąd wychodzić i odwróciłam się do niego tyłem.
-W takim razie dobranoc-wyszeptałam.
-Dobranoc.-odpowiedział Nath i poczułam jak ktoś mnie obejmuje…
____________________________________________
wybaczcie mi proszę... nie mam weny i ten rozdział jest
krótko mówiąc dziwny.
ale jednak zachęcam do wyrażania swojej opinii w komentarzach.
dziękuję wam, że jesteście < 3

piątek, 20 stycznia 2012

Rozdział 10

Spojrzałam na niego dziwnie, potem przymrużyłam oczy i popatrzyłam na Jaya.
-A nie chwila. To Jay na tobie leży. Jay! BĘDZIE WPIERDOL!-wydarł się Nathan i zrzucił ze mnie chłopaka.
-Nath, ogarnij się. Przecież on nie wie co robi... nawet nie wiemy czy pamięta jak się nazywa. Uspokój się. A tak w ogóle to... co to za słownictwo jest?! Kara!-mówiłam surowym tonem.
-Jaka kara?-spytał zdziwiony.
-Szlaban!
-Na co?!
-Na gówno!-krzyknęłam zirytowana.
-Ooo, mam cię! Damie takie słownictwo nie przystoi!-pogroził mi palcem z poker face'em. Jednak nie mógł się powstrzymać i wybuchł głośnym śmiechem.
Jay potrząsnął głową i spojrzał na nas pytającym wzrokiem.
-Od kiedy wy tacy grzeczni, że się nie wyrażacie? Hm?
-Od dzisiaj!-odpowiedzieliśmy zgodnie z Nathem.
-Dobra, nie wnikam. Powiecie mi w końcu gdzie mogę kupić maślankę?!
-A to nie był kefir przypadkiem?-spytałam podnosząc się z kanapy.
-Racja. Kefir. To powiecie?
-NIEE!-krzyknęliśmy chórem.
-Nie to nie.-prychnął.
Jay wstał z podłogi. Otrzepał ubranie, odwrócił się na pięcie i... wyrżnął głową w ścianę.
-A to nie był portal czasowy?-spytał ponownie leżąc na podłodze.
-Wiesz co, stary? Ty się lepiej połóż. I pogadamy jutro o tym co dziś odwaliłeś, bo pewnie jak zwykle wszystko zapomnisz!-powiedział z wyrzutem Nathan.
-Ja o czymś kiedykolwiek zapomniałem?
-Noo- przeciągnął Nath- Nie pamiętasz jak na drugi dzień po twojej "ostrej zabawie" uświadamialiśmy ci, że właziłeś do co drugiego sklepu z pytaniami typu "którędy na Wawel?", "ma pani w sprzedaży płyn do szyb", "gdzie są najbliższe latarnie?". Ale jednak nic nie będzie lepsze od tego kiedy podszedłeś do dziewczyny i spytałeś "czy ma w domu kiełbasę".
Ze śmiechu upadłam na podłogę.
-Dobra, masz rację. Idę się położyć. Dobranoc.
-Dobranoc.-odetchnęliśmy z Nathem.
Chłopak przetarł dłonie z chytrym uśmieszkiem.
-To co robimy?-spytał przybliżając się do mnie.
-Masz jakiś konkretny pomysł?
-Masz może ochotę na...-zaczął.
-Na co?!
-Na...
-No na co?!
-Naaaaaaaaaaaa...
-Powiesz o co ci chodzi, czy nie?!-spytałam zdenerwowana.
-Na kluski. Chodziło mi o kluski. A o czym ty myślałaś?-roześmiał się kładąc dłonie na moich biodrach.
-No wiesz... o kluskach też myślałam.
-To dobrze, bo myślimy o tym samym.-musnął moje wargi.
-Ty na pewno myślisz o kluskach?-spytałam i odwzajemniłam pocałunek.
-No a niby o czym?
-O bigosie na przykład?-uśmiechnęłam się delikatnie.
-Nie, nie bigos mi w głowie. Ja wolę kluski.
-Dobrze wiedzieć, bo ja też.
Zaczęliśmy się całować. Nath popchnął mnie na kanapę i sam się na mnie położył. Całował mnie namiętnie, a jego dłonie błądziły po moim ciele. Odchylił ramiączko mojej sukienki i całował mnie po ramieniu. Wtem... huk. Nathan westchnął głośno i wstał ze mnie. Ja podniosłam się z kanapy, poprawiłam sukienkę i poszłam za Nathem do przedpokoju. Kogo tam zobaczyliśmy?!
________________________________________
przepraszam, że takie krótkie i beznadziejne :(
proszę o komentarze, a za poprzednie bardzo dziękuję ;*

środa, 18 stycznia 2012

Rozdział 9

Siedziałam w domu cioci, na sofie i rozmyślałam nad dzisiejszym dniem. Muszę przyznać, że był świetny. Spotkanie Nathana, wygłupy z The wanted… i najważniejsze – pocałunek z Nathem. Uśmiechnęłam się mimowolnie, przywołując miłe wspomnienia. Niestety było już grubo po 24:00 więc mama i ciocia zaraz wrócą. Zdecydowanym krokiem poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, umyłam i wysuszyłam głowę, umyłam zęby i twarz oraz przebrałam się w piżamę. Poszłam do swojego pokoju i wskoczyłam na łóżko. Już miałam zasypiać, kiedy usłyszałam dźwięk smsa. Z niechęcią zwlokłam się z łóżka i poszłam zobaczyć, kto zakłóca mój spokój. Spojrzałam na wyświetlacz i roześmiałam się. To był Nath.

„Dobranoc, Domi. Kolorowych snów ;*”

Odpisałam mu „Dobranoc ;*” i ponownie położyłam się w łóżku. Ułożyłam się wygodnie i zasnęłam.
Obudziłam się rano, bo o 12:00. Tak dla mnie to wczesna godzina. Pomyślałam sobie o moich biednych znajomych, którzy już 4 godziny są w szkole i muszą wstawać o 7:00. Zaśmiałam się szatańsko i pobiegłam do kibelka, by ogarnąć wygląd. Wykonałam poranną toaletę, rozczesałam i wyprostowałam włosy. Wyszłam z łazienki i powędrowałam do mojego pokoju. Otworzyłam szafę i bezradnie się o nią oparłam. Co na siebie włożyć?! O to jest pytanie. Postawiłam na beżową sukienkę z falbankami, a do tego założę kremowe szpilki. W końcu jest jeszcze dosyć ciepło, to dopiero początek września. Postanowiłam, że pójdę sobie zrobić śniadanie. To była męska decyzja. Pełna determinacji wstałam z krzesła i udałam się do kuchni. Po drodze przechodziłam przez pokój cioci. Ok, nikogo w nim nie było. Z ciekawości zawróciłam z drogi do kuchni i weszłam do pokoju mamy. Również pustki. Jestem ciekawa czy w ogóle wróciły z tych zakupów. Wzruszyłam ramionami i ponownie ruszyłam do kuchni. Zrobiłam sobie rogala z nutellą, szybko go zjadłam i popiłam gorącą czekoladą. Właśnie miałam wychodzić z pomieszczenia, kiedy moją uwagę przykuła kartka leżąca na stole. Wzięłam ją do ręki i odczytałam jej treść.


„Cześć, Domi! Pewnie już nie śpisz… w końcu kiedyś musisz wstać, nie? W każdym razie my z mamą robimy sobie dziś babski dzień i babski wieczór. Masz całe 24 godz. Dla siebie. Wykorzystasz je jak tylko będziesz chciała, tylko mi mieszkania nie zdemoluj! Będziemy rano w domu”



-Tak! Całe 24 h dla mnie co oznacza, że… że nie wiem co, ale coś wymyślę! - krzyknęłam uradowana. W tym momencie dostałam smsa. Poszłam do mojego pokoju i chwyciłam za komórkę. Spojrzałam na wyświetlacz „1 nowy sms od: Nathan”

„Cześć Domi! Zakładam, że już nie śpisz. Mam zaszczyt zaprosić cię na kolację. Wbij do mnie o 17:00. Chłopaki idą do jakiegoś klubu zaszaleć xd”

Po chwili odpisałam:

„Uuu, ale krejzole! Ok, to wbijam ;p”


Dobra, spoko. Jest 13:15. Do 17:00 jeszcze niecałe 4 h. Mam czas! Wywaliłam się na sofę i włączyłam telewizor. Akurat leciał film "Music and lyrics by" z Hugh Grantem i Drew Barrymore. Położyłam się wygodnie i oglądałam. Film naprawdę mnie wciągnął i nie wiem kiedy, z 13:15 zrobiła się 15:30. Ok, spoko. Jeszcze półtorej godziny. Wyłączyłam telewizor i włączyłam radio. Leciała piosenka Rihanny - You Da One. Postanowiłam się już powoli szykować. Weszłam do łazienki i sięgnęłam po lokówkę. Haha, nie wiem po co je rano prostowałam. Zniszczę sobie tylko te kłaki i będą do niczego. Zrobiłam sobie delikatne fale i muszę przyznać, że byłam zadowolona z efektu końcowego. Wzięłam się za makijaż. Lekki i delikatny. Pociągnęłam rzęsy maskarą i trochę się przypudrowałam. Akurat w radiu leciała piosenka "The wanted - Warzone". Z radości usiadłam na krześle i wsłuchałam się w głos Nathana. O mój boże, ja go znam. Sama w to nie wierzę. Nie wiem kiedy czas tak mi zleciał, że musiałam się już zbierać do Natha. Wzięłam torbę i wrzuciłam do niej komórkę. Założyłam kremowe szpilki i zamknęłam za sobą drzwi, przekręcając w nich klucz, który schowałam do torby. Jestem gotowa. Pewnym krokiem wyszłam na ulicę powtarzając sobie w myślach jak mantrę "tylko się nie przewróć, tylko się nie przewróć" i szłam dalej przed siebie.
Punktualnie o 17:00 zadzwonił do drzwi i po chwili stanął w nich Nathan. Uśmiechnął się na mój widok. Stał patrząc na mnie dobre 2 minuty, aż się zniecierpliwiłam.
-Nie wpuścisz mnie do środka?-spytałam zupełnie poważnie.
-A no tak. Właśnie.- powiedział zawstydzony i otworzył drzwi szerzej- Wchodź.
-Dzięki.
Przeszłam przez próg i obcas mi się o niego zahaczył. Wiedziałam, że tak będzie. W końcu musiałam się wypierdzielić. Upadłam w ramiona Natha.
-Aż tak się stęskniłaś?-zaśmiał się melodyjnie.
-Można tak powiedzieć.
Zbliżył swoją twarz do mojej i delikatnie mnie pocałował.
-Masz na sobie truskawkowy błyszczyk?-spytał oblizując wargi.
W odpowiedzi kiwnęłam głową. Oparłam się ręką o ścianę, by zdjąć szpilki ale Nathan mnie powstrzymał.
-Nie wygłupiaj się. Wejdź w butach.
-Spoko.
Chłopak objął mnie ramieniem i weszliśmy razem do salonu. Był w nim nakryty stół, dwie zapalone świece które oświetlały pomieszczenie.
-Oww, Nath. Jesteś taki słodki!-cmoknęłam go w policzek.
-Wiem, wiem.
-Ty i ta twoja skromność.-zakpiłam.
Nathan zignorował to i objął mnie w talii. Doszliśmy do stołu. Nath niczym prawdziwy dżentelmen odsunął krzesło, a kiedy na nim usiadłam dosunął je do stołu. Sam zajął miejsce na przeciwko mnie.
-A więc... dosyć mało o sobie wiemy. Może powiesz mi coś o sobie?-poprosił.
-Ok. Jestem Dominika, mam 16 lat. Jestem z Polski.
-Może coś jeszcze. O rodzinie np.
-Ehhh. Moi rodzice rozwiedli się kiedy miałam 6 lat. Nawet nie powiedzieli mi powodu, do tej pory go nie znam. Tata nie utrzymuje ze mną kontaktu. Moja mama zarabia na cały dom.-wydusiłam.
Chcąc, nie chcąc oczy mi się przeszkliły. Nathan widząc to wstał z krzesła i podszedł do mnie. Przytulił mnie mocno i otarł łzę spływającą po moim poliku.
-Chodź, obejrzymy jakąś komedię. Poprawi ci się humor-uśmiechnął się ciepło i pomógł mi wstać.
Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy jakąś angielską komedie. Szczerze to nawet nie wiedziałam o co chodzi.
Siedzieliśmy, gadaliśmy i nie wiadomo kiedy wybiła godzina 22:00. Wtuleni w siebie rozmawialiśmy o życiu, o przeszłości Natha itd. Właśnie się śmialiśmy, kiedy coś w przedpokoju huknęło.
-Nic się nie martw. Obronię cię luba.
Stłumiłam śmiech i postanowiłam tego nie komentować.
Do salonu wtargnął upity Jay.
-Wiecie może gdzie mogę kupić kefir?-spytał chwiejąc się na nogach.
-Jay ty się upiłeś!-krzyknął Nathan.
-Nie no co ty , stary. Tylko trochę wypiłem. Nic mi nie jest. Patrz.-mówiąc to zrobił piruet i upadł na podłogę.
-No. Rzeczywiście nic ci nie jest.-zadrwiłam.
-A no widzisz! Nawet Dominika się ze mną zgadza!-powiedział urażony Jay.
Wywróciłam oczami i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Ja przyniosę nam coś do picia.-zaoferował się Nath.-A ty tu pilnuj Jaya. Bo przypadkiem jeszcze po ten kefir pójdzie.
-Oczywiście.-zasalutowałam, po czym wybuchnęłam śmiechem.
Nath wyszedł z salonu. W tym czasie Jay podniósł się z podłogi i podszedł do mnie.
-Mmm, Dominika. Jak ty sexi wyglądasz.-był coraz bliżej.
Ostrożnie szłam do tyłu. Z pijanym nie można się wykłócać. Postanowiłam się nie odzywać. Niestety potknęłam się o coś i upadłam na kanapę. Jay stanął nade mną i szeroko się uśmiechnął. Usiadł nade mną i zbliżył swoją twarz do mojej. Jezuu, jechało od niego alkoholem na kilometr. Odwróciłam głowę na bok i zignorowałam go. Chciałam go z siebie zepchnąć, ale niestety on był silniejszy. Chłopak zaczął składać pocałunki na mojej szyi i w tym momencie do salonu wszedł Nath. Otworzył szeroko usta, a szklanki które trzymał w rękach upadły z hukiem na podłogę. Potłukły się.
-A więc tak?! Ja ci się już znudziłem, więc wzięłaś się za Jaya?! W takim razie nie chcę ciebie tutaj widzieć!-krzyknął zdenerwowany i wskazał palcem wskazującym na drzwi wyjściowe.
____________________________________________________
Przepraszam Was. Nie mam w ogóle weny.
Liczę na jakieś komentarze :)
I dziękuję Wam wszystkim za czytanie tego nudnego opowiadania xd
PEACE & LOVE

czwartek, 5 stycznia 2012

Rozdział 8

 Nathan odsunął się ode mnie szybko i spróbował zrobić jakąś naturalną pozę. Niestety nie udało mu się i wyglądał równie sztucznie jak tap madl.
-Uuu, chyba wam przeszkodziliśmy-powiedział Siva drapiąc się po karku.
-To może my już sobie pójdziemy-zabrał głos Max i cała piątka wyszczerzyła się powoli wycofując z pokoju.
Drzwi się zamknęły. Nath pokręcił głową z dezaprobatą i głośno westchnął.
-To na czym skończyliśmy?-wymruczał.
-Na serniku!-odpowiedziałam szybko, udając głupią.
-Dobrze wiesz, że nie chodzi mi o sernik.
-To może o jabłecznik? Wiesz ja kocham jabłecznik-plotłam 3 po 3.
Nathan westchnął cicho i podszedł do mnie bliżej. Chciałam się odsunąć, ale nie miałam jak bo plecami już dotykałam ściany. Chłopak uśmiechnął się tryumfalnie i przysunął swoją twarz do mojej. Nasze usta dzieliły dosłownie milimetry. Prawie się stykały.
-I teraz mi powiedz, że nie chcesz się ze mną całować-wyszeptał tuż przy moich wargach.
Serce zaczęło mi bić jak szalone. Nie miałam siły, by cokolwiek z siebie wykrztusić. Nath musnął moje wargi. Widząc z mojej strony brak jakiegokolwiek sprzeciwu musnął moje usta po raz drugi. Odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy. Wziął moją twarz w dłonie i lekko się uśmiechnął.
-Mogę cię pocałować?-spytał.
Otworzyłam usta, by coś powiedzieć ale w gardle miałam wielką gulę. W odpowiedzi kiwnęłam tylko głową.
Chłopak położył dłonie na moich biodrach i ponownie się do mnie przysunął. Pocałował mnie. Był przy tym taki delikatny. Wplotłam palce w jego włosy i przysunęłam go bardziej do siebie. Nie miałam siły grać już nieodstępnej, zbyt długo czekałam na ten moment. Nath całował mnie coraz zachłanniej, a motyle w brzuchu nie dawały mi spokoju. Odsunęłam się od chłopaka i spuściłam wzrok.
-Domi co się stało?-uniósł mój podbródek do góry, tak bym spojrzała mu w oczy.
-To wszystko dzieje się za szybko. Ja nie chcę być przez ciebie wykorzystana. Poza tym przyjechałam do Londynu tylko na dwa tygodnie.-spojrzałam w bok.
-Domi spójrz na mnie-odezwał się łagodnie Nath.
Zrobiłam to co kazał.
-Domi, nie mam zamiaru ciebie wykorzystać. Bardzo mi się podobasz. Wiem znamy się krótko i to trochę za wcześnie na takie wyznania, ale jeszcze nikt nie zawrócił mi w głowie tak jak ty i to w takim krótkim czasie.
-Jeśli mam mówić szczerze to ty też mi się podobasz. Myślę o tobie bezustannie odkąd się ze sobą zderzyliśmy. -powiedziałam niepewnie.
-To tak samo jak ja-zaśmiał się melodyjnie chłopak.
-Ale może dajmy sobie jeszcze trochę czasu. Może zejdziemy do chłopaków? Założę się, że zachodzą w głowę co tu robimy.
-Masz racje, chodźmy.
-Ale zaczekaj. Musimy mieć mocne wejście. Weź mnie na barana.
-Oczywiście, do usług.
Nathan nachylił się przede mną, a ja z impetem wskoczyłam mu na plecy. Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy do salonu po schodach. Zeskoczyłam z pleców chłopaka i spojrzałam przed siebie. Co tam zobaczyłam? Zmytą podłogę, zupełnie bez masła. Ale nie to mnie tak zdziwiło. Tom i Jay mieli na głowach bokserki i wykonywali jakieś dziwne, bezsensowne ruchy.
-Chłopaki, co robicie?-spytał Nath z oczami wielkimi jak pięciozłotówki.
-To jest taniec seksownej biedronki!-krzyknął Jay. Dlaczego krzyczał? Ponieważ próbował zagłuszyć dochodzącą z głośników piosenkę 'I'm sexy and I know it"
Nathan spojrzał na mnie dziwnie, ja musiałam mieć pewnie taką samą minę.
-Przynajmniej nie tańczą tak jak ci w teledysku-wzruszyłam ramionami.
-Dominika, to jest bardzo dobry pomysł!-powiedział Tom.
W mgnieniu oka zaczęli wyginać się na środku salonu naśladując LMFAO.
-Nie, no nie mogę na to patrzeć-zakryłam oczy ręką i poszłam do kuchni.
Kto ukazał się mojemu ekranowi? Max i Siva tańczący na blacie! Do tego obydwaj nie mieli na sobie koszulek. Po co? Po to by nimi wymachiwać w powietrzu.
-O cześć Dominika-powiedział Max
-No wiesz. Przypomniały nam się czasy kiedy zarabialiśmy na kawałek papieru toaletowego w taki sposób.-dodał Siva z poker face'em.
-Co?-spytałam zdziwiona z wytrzeszczonymi oczami.
-Tylko żartowałem-zaśmiał się chłopak.
-A już się o was bałam-pokręciłam głową i w myślach powiedziałam sobie "dom wariatów".
Wyszłam z kuchni i usiadłam obok Nathana na kanapie. Siedzieliśmy w milczeniu obserwując otoczenie. Szybko mi się to znudziło. Szturchnęłam kolanem Natha. On zaśmiał się i oddał mi tym samym. Szturchnęłam go ręką, tak że się położył. Wybuchnęłam śmiechem.
-Doigrałaś się!-zaśmiał się Nath.
Rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się śmiać i rzucałam się pod Nathanem. Chwilę później obydwoje spadliśmy na podłogę. Jedną ręką sięgnęłam poduszkę z kanapy i uderzyłam nią chłopaka.
-A więc tak?! Bitwa na poduchy!-Nathan chwycił za jaśka i uderzył mnie nim po głowie.
-Dostanie ci się!
Okładałam chłopaka poduszką gdzie popadnie. Śmialiśmy się przy tym głośno. Na razie wygrywałam w tej "wojnie", a może Nathan po prostu dawał mi fory. Tak, obstawiam to drugie.
Czas minął bardzo szybko i nawet nie zauważyłam kiedy musiałam już wracać do domu. Posmutniałam.
Rzuciłam poduszkę na bok, ku uciesze Natha.
-TAK! Wygrałem walkowerem!-krzyknął uradowany.
-Nie wygrałbyś, gdybym nie musiała już iść do domu.
-Odprowadzę cię!-zaoferował się chłopak.
-Ok, razem zawsze raźniej.-uśmiechnęłam się.
Wstaliśmy z ociąganiem z podłogi i poszliśmy do przedpokoju.
-Gdzie idziecie?-spytał Tom.
-Idę odprowadzić Domi.-odpowiedział Nath.
-I nic nie mówicie?! Przecież trzeba się pożegnać!-dodał Siva.
Cała czwórka wbiegła do przedpokoju i ni stąd ni zowąd się na mnie rzuciła. Przytuliłam ich mocno i odsunęliśmy się od siebie.
-Obiecaj, że nas jeszcze odwiedzisz.-powiedział Jay.
-Oczywiście, obiecuję.-uśmiechnęłam się
Nathan założył bejsbolówkę i już byliśmy gotowi do wyjścia.
-To do zobaczenia-pomachał im na pożegnanie.
-Pa!
Wyszliśmy z domu. Boże, zaraz mama i ciocia wrócą z zakupów. Musimy się spieszyć. Już sobie wyobrażam opieprz jaki dostanę od tej pierwszej.
________________________________________________
 miałam ambicje by ten rozdział był dorby a wyszedł
beznadziejny, zupełnie nie wiem co już pisać.
dziękuję Wam bardzo za komentarze, one naprawdę podnoszą
mnie na duchu i to dzięki Wam ten blog istnieje.
PEACE & LOVE