poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 19


Jay zaszczycił mnie swoim spojrzeniem przez ułamek sekundy, po czym odwrócił wzrok. Zdziwiło mnie to, myślałam, że jesteśmy jak „brat i siostra”. Widocznie Jay nie chce mieć takiego rodzeństwa. Szczerze to się mu nawet nie dziwię.
Chłopak odwrócił się ode mnie na pięcie i pomaszerował do swojego pokoju. Podbiegłam do Nathana i oznajmiłam mu, że muszę porozmawiać z Jayem, bo chyba chłopak nie czuje się najlepiej. Sykes pokiwał głową z uśmiechem, a ja pobiegłam do pokoju Jaya. Weszłam do pomieszczenia i zamaszyście zamknęłam za sobą drzwi.
-Co ty sobie wyobrażasz? Że będziesz tak zamulał z piankową koroną na loczkach? Ani mi się waż i natychmiast mów co cię gryzie. Tylko nie mów, że nic bo nie mam na to czasu. – wyrecytowałam ułożoną w myślach kwestię, po czym głośno się zaśmiałam.
-Bo ty w ogóle nie masz dla mnie czasu. Masz czas tylko dla Nathana. Dlaczego nagle oboje tu się znaleźliście? I dlaczego Nath nie był na noc w domu? Kluby w Anglii są czynne tylko i wyłącznie do 24:00, a nie wierzę, żeby on przespał się gdzieś indziej i nagle wspaniałomyślnie spotkaliście się przed naszym domem. Przyznaj, że u ciebie spał.
-Przyznaję…
-I nie masz nic więcej do powiedzenia?! Zwykłe „przyznaję”, tak? Najpierw na niego wrzucasz, mówisz, że to tępy chuj, a nagle u ciebie nocował?! Pomyliłem się, myślałem, że jesteś inna, wyjątkowa. Myślałem, że nie jesteś pierwszą lepszą zdzirą.-Jay wpadł w słowotok.
-Powiedziałam tylko przyznaję, bo nie dałeś mi nawet dokończyć. To nie tak jak myślisz. Odmówiłam tobie, nie chciałam żebyś mnie odprowadzał i spotkało mnie coś czego sobie w życiu nawet nie wyobrażałam. Szłam odludnymi uliczkami, bo nie chciałam spotkać Nathana, aż tu nagle bum!
-Go spotkałaś?!-spytał ironicznie chłopak.
-… Nie, idioto. „Spotkałam” jeśli można tak w ogóle o tym zdarzeniu powiedzieć spotkanie. Otóż napadł mnie gwałciciel, jakiś kompletny wariat…
-No mów dalej! Zajebista bajka.. Co jeszcze wymyślisz?
-Dokończę, jak mi dasz.
-Jak co ci dam?-Jay poruszył brwiami.
-Dokończyć!!!-byłam już wyprowadzona z równowagi.
-No dobra, dobra. Przepraszam.
-Pff. Ten gwałciciel mnie napadł i chciał mnie zgwałcić. To było straszne. Chciałam się mu wyrwać, ale on dał mi czymś po głowie i usunęłam się na brudny chodnik.
-Tam był chodnik?!
-Nie uwierzysz, ale tak! Betonowy, jak to z reguły na uliczkach.
-Aaa, ja myślałem, że taki jak w pokoju.
-Z kim ja żyję.-zrobiłam facepalma.- Wracam do opowiadania. Upadłam na ten BETONOWY chodnik-zaakcentowałam betonowy, by mieć pewność, że ten fakt na pewno trafił do Jaya- I jak już byłam w samym staniku i majtkach to dopiero się ocknęłam. Wtedy zobaczyłam nad gwałcicielem Natha, który uderzył faceta w głowę pustą butelką po piwie. On  mnie uratował. Odprowadził mnie pod dom i spał u mnie.
-Przepraszam Domi… nie wiedziałem, że to cię spotkało. Dobrze, że Nathan tam się nagle znalazł.
Chłopak wstał z fotela, podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Bardzo się cieszę, że nic ci nie jest, siostro. – Jay poczochrał mi włosy i świadomy konsekwencji swojego czynu wybiegł z pokoju krzycząc „nadciąga apokalipsa”.
Powiem jedno: miał rację z tą apokalipsą. W mgnieniu oka wybiegłam za chłopakiem, zahaczając nogą o dywan.
-Kurwa.-wykrzyczałam.
-Co się tam dzieje?!-usłyszałam głos Sivy, który ni stąd ni zowąd pojawił się w pokoju Jaya.
-Przewróciłam się o dywan.-oznajmiłam.
-Hmm… można byłoby powiedzieć, że dokonałaś nieudanej próby samobójczej… w końcu wiesz. Spadłaś z dywanu na podłogę.-zadrwił mulat.
-Haha… śmieszne.
-Zawsze mogłoby być gorzej mogłabyś np. „wskoczyć do kibelka”. Tyle, że to już byłoby prawdziwe targnięcie się na własne życie.-zaśmiał się chłopak, na co ja przewróciłam oczami.- Dobra, dobra. Pomogę ci wstać.
Kiedy usłyszałam, że chłopak pomoże mi wstać wyobrażałam sobie, że poda mi rękę. Nic bardziej mylnego. Siva wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Tam czekali na nas wszyscy, oprócz Jaya.
-Gdzie McGuiness?-spytał mulat.
-Siedzi w łazience i mówi, że nie wyjdzie dopóki Dominika nie powie, że nic mu nie zrobi. Biedny zamknął się w kiblu z którego przed chwilą wyszedł Max, a on jadł dziś grochową! I to nie taką zwykłą, tylko… no wiecie. Taką wojskową. Biedny Jay zamykając się w łazience przyzwolił na darmową inhalację.-odpowiedział Tom.
-No bez przesady.-zaczerwienił się Max.
-Bez przesady? Przecież ty nawet jak nie zjesz grochowej to nie da się po tobie skorzystać z toalety.
-Chłopaki! Może załatwiajcie sobie roszczenia co do waszych problemów gastrycznych, jak mnie już tu nie będzie? Naprawdę nie mam ochoty wysłuchiwać waszych zażaleń.- krzyknęłam.
-Moja dziewczyna ma rację!- przyznał mi rację Nath.
-Jak to: dziewczyna?! To wy jesteście razem?!-Jay natychmiastowo wybiegł z łazienki.
-Właśnie, Nath. Jaka dziewczyna?-tym razem to ja nie wiedziałam, co się właśnie wydarzyło.
-No wiesz, ja nie proszę dziewczyn. My po prostu jesteśmy w związku, jak… coś między nami zajdzie.
-Aha, więc z tą plastikową niunią byłeś, bo ją kochałeś? Czy może dlatego, że najzwyczajniej w świecie dała ci dupy?!-wypluwałam każde słowo z jadem.
-Kiedyś była po prostu inna… nie była plastikową dupą.-wzruszył ramionami Nathan.
-To znaczy, że wy… wczoraj… a więc jednak! Zmyśliłaś tą historię z gwałcicielem. Po prostu spotkałaś Nathana po drodze i się przespaliście! A ja już zaczynałem ci wierzyć i nazwałem cię moją siostrą. Nie wierzę w to, po prostu w to nie wierzę.
-Gwałciciel był prawdziwy! Domi mówi prawdę, cudem ją uratowałem. Gdyby nie ja, Domi byłaby już wykorzystana seksualnie przez jakiegoś żula, który zobaczył że na jego terytorium wkroczyła fajna dupcia, a nie jak to pewnie zwykle było paszczur, któremu zakładał na twarz worek i wykrzykiwał „za ojczyznę!”.
-Co mnie to obchodzi?! Ja nadal kocham Domi, a tu się okazuję, że wy się kochacie nawzajem?! Co Nath ma czego ja nie mam? Zadowolił cię? No przyznaj tak czy nie? Albo wiesz co? Nic nie mów, ja po prostu pójdę się przewietrzyć.-wykrzyczał Jay, po czym wybiegł z domu.
Wybiegłam za chłopakiem. Chciałam go uspokoić, nie miałam pojęcia co w niego strzeliło.
-Jay, stój!!!-wykrzyczałam.
Chłopak odwrócił się, zrobił kilka kroków w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego przepraszająco. Jay zmarszczył czoło i w tym momencie nagle zza rogu wyjechał czerwony kabriolet. Samochód nie wyrobił na zakręcie i potrącił Jaya. Chłopak wpadł na maskę pojazdu, po czym bezwładnie spadł na ulicę. Kiedy dotarło do mnie co przed chwilą się wydarzyło zaczęłam wydzierać się wniebogłosy. Podbiegłam szybko do chłopaka.
-Jay słyszysz mnie?! Błagam cię, powiedz, że mnie słyszysz.
Chłopak na chwilę otworzył oczy, jednak po chwili zamknął je z bólu. Boże kochany, co ja najlepszego zrobiłam?! To wszystko moja wina.
___________________________________________________
Przepraszam Was, nie mam wgl weny twórczej. Przepraszam, że nie pisałam prawie cały rok, jednak cały czas pamiętałam zarówno o Was, jak i o blogu. Wróciłam, kochani ;*
Proszę Was abyście wyrażali swoje opinie. Zarówno pozytywne, jak i te negatywne. Chciałabym wiedzieć czy przypadkiem nie wypadłam z wprawy przez ten rok.
Także… do następnego wariaci ;** <3

piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 18

Obudziłam się. Promyki porannego słońca rozświetlały pomieszczenie. Uśmiechnęłam się mimowolnie i spojrzałam na Natha. Jeszcze spał. Delikatnie dotknęłam jego nagiego torsu.
-Nath, wstawaj. Zbieramy się.-szepnęłam mu do ucha.
-Mmm... Domi. No chodź do mnie.-wymruczał.
-Ale, że jak?
-Że tak.
Chłopak wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek i w tej samej chwili uświadomiłam sobie, że nie mam na sobie nic oprócz koszuli Nathana. Odsunęłam się od niego i obciągając koszule podeszłam do szafy w celu wybrania jakiś ciuchów. Po chwili Nathan objął mnie od tyłu. Zdezorientowana odwróciłam się w jego stronę.
-Bokserki... z Garfieldem?-spytałam przez śmiech.
-Masz z tym jakiś problem?-wyszczerzył się chłopak.
-Właściwie to nie.
-Tak też myślałem.
Nath przypieczętował mnie do ściany i składał delikatne pocałunki na mojej szyi.
-Kotku... proszę cię. Daj mi się ubrać w coś normalnego.
Chłopak przewrócił oczami, ale jednak mnie puścił.
-Dziękuję milordzie.-pochyliłam głowę robiąc przy tym swego rodzaju 'ukłon'.
Odwróciłam się z powrotem do szafy i wybrałam z niej koszulkę z brytyjską flagą i jeansowe rurki. Wyjęłam z szuflady bieliznę i udałam się do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, wykonałam poranną toaletę i ogarnęłam włosy. Pomalowałam się lekko kremem koloryzującym oraz pociągnęłam rzęsy maskarą. Ubrałam się w ciuchy i gotowa już wyszłam z toalety. Wbiegłam do pokoju i rzuciłam się na leżącego na łóżku Nathana. Usiadłam na nim okrakiem.
-Mam ochotę zrobić coś szalonego!-wykrzyczałam.
-Powtórka z wczoraj?
-A ty to tylko o jednym-pokręciłam głową z dezaprobatą-Chodziło mi o coś naprawdę szalonego. W końcu jesteśmy krejzolami.
-A więc co proponujesz?
-...Pomalujemy Sive?!
-Dobra!!!
-No to się ubierz kochanie.
Nath pokiwał głową co oznaczało zgodę na moje warunki umowy.
Po kilku minutach stał przede mną ubrany w to co wczoraj.
-A jak ciebie namierzą paparazzi, że o rannej porze wychodziłeś z domu z jakąś dziewczyną? W dodatku... UBRANY W TO SAMO CO WCZORAJ?!
-No to chujowo będzie, ci powiadam.
Westchnęłam głośno i założyłam czarne trampki.
Wyszliśmy z domu od razu kierując się w stronę posesji TW. Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. Ostrożnie weszliśmy do domu, bo z tym walniętym zespołem to nigdy nic nie wiadomo. Od razu dostałam pianką do golenia. Dziwnie wiem, ale już wyjaśniam. Otóż chłopaki zrobili sobie wojnę na piankę do golenia. Jay miał na głowie coś na kształt korony z pianki, Tom miał w niej cały nagi tors. Siva jako jedyny był czysty, bo bronił się przed pianką domestosem, a Max miał piankę na kroczu.Yyyy...ok.
-Mięsny jeż, mięsny jeż. Ty go zjesz, ty go zjesz.-zaśpiewał Siva i pobiegł do kuchni.
Po chwili wkroczył do salonu z mięsnym jeżem na tacy. Z powagą kontynuował.
-Mięsnego jeża robiła moja babcia. Moja mama. A teraz robię go ja.
Wszyscy spojrzeli na niego z miną "WTF?!', ale on jednak nie miał zamiaru jeszcze skończyć. Położył go na stole i gestem ręki zachęcił nas do podejścia.
-Patrzcie tu ma oczka.
Teraz to już nie wytrzymaliśmy. Zaczęliśmy się głośno śmiać. Wszyscy oprócz Jaya. On stał z boku z tą piękną piankową koroną na jego ślicznych loczkach. Jak taka królewna która nie dostała upragnionego kucyka na Święto Dziękczynienia.
Postanowiłam dowiedzieć się o co chodzi i podeszłam do niego.
-Co się dzieje? Dlaczego masz taki kiepski humor?
-...
____________________________________________________
Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam weny...
Mam mnóstwo nauki :/
Kocham Was wszystkich i nie zapomniałam o Was :)
Dziękuję Wam za te wszystkie miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Miałam już zawiesić bloga, ale ze względu na Was tego nie zrobiłam ;*
Kocham ;***

środa, 8 lutego 2012

Rozdział 17

Spojrzałam na chłopaków z miną pt. "WTF?!" . Odwróciłam się do Jaya, który stał za mną. Podeszłam bliżej do niego.
-Jay, musimy porozmawiać...-wyszeptałam mu do ucha.
Chłopak pokiwał głową i pociągnął mnie za rękę w kierunku jego pokoju. Weszliśmy do niego zatrzaskując za sobą drzwi. Obstawiam, że chłopaki nawet nie zauważyli naszego zniknięcia.
-Usiądź Jay.-rozkazałam.
Chłopak posłusznie usiadł na przeciwko mnie, na łóżku. Wtedy zdecydowałam się rozpocząć swój monolog.
-Jay... to nie ma sensu. Między nami jest 5 lat różnicy. Ty masz 21 lat, ja mam 16. To się... nie może udać...-im dłużej mówiłam, tym bardziej głos mi się łamał.-Ja ciebie bardzo lubię, uważam, że jesteś wspaniałym chłopakiem...kocham cię... ale ta różnica wieku sprawia, że... kocham cię jak starszego brata. Przepraszam Jay.-spuściłam wzrok na buty.
W końcu zdecydowałam się spojrzeć mu w oczy. Malowało się w nich rozczarowanie.
-Przepraszam... ja nie chciałam cię skrzywdzić.-powiedziałam niepewnie.
-Nie, nie. Nic się nie stało. Masz rację, to nie miałoby sensu.-uśmiechnął się sztucznie.-A co powiesz na... pożegnalny pocałunek?
Nie odpowiedziałam. Usiadłam mu okrakiem na kolanach, przodem do niego. Uśmiechnęłam się zadziornie i pocałowałam go. Chłopak błądził rękoma po moich plecach. Nim się zorientowaliśmy, już leżeliśmy na łóżku. Całowaliśmy się coraz namiętniej. Nasze oddechy były przyspieszone. Jay zaczynał zdejmować mi tunikę. Wtedy odzyskałam trzeźwe myślenie.
-Jay, to miał być pożegnalny pocałunek, a nie seks na zgodę!-zaśmiałam się głośno.
-Racja.-przytaknął chłopak i przeczesał swoje loczki.
Wstałam z chłopaka i poprawiłam tunikę. Spojrzałam na zegarek. 23:40. Ehh, zbieram się, nic tu po mnie. Zaraz tu przyjdzie Nathan, a ja na razie nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Domyślam się, że po tym co mu zrobiłam on też nie byłby skory do jakiejkolwiek wymiany zdań.
-Jay, ja idę. Muszę się w końcu wyspać.
Chłopak natychmiastowo podniósł się z łóżka.
-Odprowadzę cię.
-Nie, dzięki. Chcę się przejść. Przemyśleć wszystko.-odpowiedziałam wolno, w głowie szukając dobrej wymówki.
-Ale ja nalegam.-uśmiechnął się zniewalająco.
-A ja nalegam, żebyś został. Naprawdę, nic mi się nie stanie.
Oj, gdybym ja tylko wiedziała co się wydarzy... wtedy sama błagałabym Jaya o odprowadzenie.

Wyszłam z domu chłopaków i od razu skierowałam się do domu cioci. Szłam ciemnymi, odludnymi ścieżkami. Nie chciałam nikogo spotkać, tym bardziej, że Nathan powinien już wracać z klubu. Skręciłam w kolejną uliczkę i poczułam silny ból głowy. Upadłam na brudny chodnik, próbując przytrzymać się ściany. Niestety usunęłam się po niej i grzmotnęłam tyłkiem na twarde podłoże. Straciłam przytomność.
Kiedy ją odzyskałam, czułam wszędzie czyjeś lodowate łapska. Otworzyłam przerażone oczy i spojrzałam przed siebie. Klęczał przede mną jakiś 20-latek i badawczo mi się przyglądał. Mi... zbyt ogólnikowo. Bezczelnie wgapiał się w moje ciało. Przestraszona spojrzałam na siebie. Byłam tylko w bieliźnie, moje ciuchy, były gdzieś porozrzucane. Już miałam krzyczeć po pomoc, jednak ten dupek zakrył dłonią usta.
-Jeden twój pisk, a podetnę ci gardło!
Pokiwałam powoli głową z przerażeniem w oczach.
-No... tak lepiej.-wyszczerzył się ohydnie.-Będę cię tak ruchał, aż mi się znudzi.
Wtedy zobaczyłam nad nim Natha. Pokazał na migi, żebym go nie wydała i dał zboczeńcowi z butelki po piwie w łeb.
-Ja ci dam kurwa ją ruchać!-wykrzyknął wściekły.
Ten cały gwałciciel upadł na mnie nieprzytomny. Szybko się spod niego wygramoliłam i porwałam ciuchy leżące na chodniku. Z ubraniami w ręku podeszłam do Nathana.
-Dziękuję ci...gdyby nie ty on już by mnie gwałcił...-powiedziałam nieśmiało.
Nie mogłam się powstrzymać, zaczęłam płakać. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Wtuliłam się w niego i głośno łkałam. Nathan głaskał mnie po włosach i uspokajająco szeptał mi do ucha.
-Domi, musimy się stąd zbierać. On się zaraz ocknie.-powiedział Nath odsuwając się ode mnie, tak by spojrzeć mi w oczy.
-Masz racje, zbierajmy się.
Szybko założyłam tunikę i legginsy. Ruszyliśmy z Nathanem przed siebie. Ja nadal płakałam, nie mogłam do siebie dojść. Chłopak tulił mnie do siebie i odprowadził pod mój dom.
-To... ja już pójdę.-odezwał się po chwili milczenia Nath.
Przytuliliśmy się na pożegnanie i spojrzeliśmy sobie w oczy. Sama nie wiem jak, po prostu po chwili nasze usta złączyły się w pełnym pożądania pocałunku. W trakcie czułości chłopak przypieczętował mnie do drzwi domu. Przyciągnęłam go do siebie za kołnierz koszuli, on mocno złapał mnie za biodra. Oderwałam się niego i szybko, drżącymi z podniecenia dłońmi otworzyłam drzwi. Wparowaliśmy do domu. Zdążyłam tylko zdjąć szpilki i już chłopak popchnął mnie na ścianę. Całował mnie po szyi, błądząc dłońmi po moim ciele. Pozbyłam się koszuli chłopaka i rzuciłam ją na kanapę. Doszliśmy do mojego pokoju, non stop się całując. Będąc już w pomieszczeniu chłopak rzucił mnie na łóżko. Zdjął moją tunikę moją tunikę i rzucił ją gdzieś na podłogę. To samo zrobił z moimi legginsami. Byłam przed nim w samej bieliźnie. Nathan uklęknął nade mną wnikliwie mi się przyglądając.
-Coś nie tak?-spytałam zawstydzona.
-Nie...jesteś... po prostu idealna. Jakie ty masz ciało...mmm.
Chłopak przejechał nosem od mojego brzucha, idąc przy tym w górę. Odchylił ramiączko mojego stanika i całował mnie po ramieniu, po szyi... aż w końcu wpił mi się usta. Całowaliśmy się długo. Przekręciliśmy się tak, że teraz ja byłam nad chłopakiem. Pozbyłam się jego spodni. Teraz on był przede mną tylko w bokserkach. Całowałam go po torsie... zassałam się i zrobiłam mu malinkę (xd). Nathan zaśmiał się i zmieniliśmy pozycje. Teraz on był nade mną. Nawet nie spostrzegłam kiedy nie mieliśmy na sobie ubrań. Teraz chłopak był bardziej delikatny. Powoli wszedł we mnie...
_____________________________________________________________________
jezu, jaki beznadziejny rozdział : /
przepraszam Was, mówiłam, że nie mam weny.
rozdział dedykuję (bez kolejności):
Cat, love, Weer, asi(nie pamiętam numeru xd), justbreathe, Moni, m6, Adom :), Olivii, Revolution, Sylwii, Heli, blondi15,nicely, wariatce, marcie... wszystkim forumowiczom.
jeśli kogoś pominęłam, najmocniej przepraszam, ale nie mam dziś głowy xd
zgubiłam na zakupach xd

poniedziałek, 6 lutego 2012

Rozdział 16

-Co jest, kurwa?!-krzyknął jakiś mięśniak za mną.
Spojrzenia wszystkich obecnych w klubie skierowane były w tym momencie na chłopaka przy głośnikach. Biedny, zorientowawszy się, że znalazł się w centrum zainteresowania wstał z kucek, założył ręce za siebie i jakby nigdy nic spojrzał w górę i cichutko gwizdał. Para ochroniarzy podeszła do niego i z hukiem wywalili go z klubu. Widocznie majstrował przy sprzęcie.
-Malutka przerwa techniczna.-oświadczył właściciel i zaczęli naprawiać głośniki.
Jay zaśmiał się melodyjnie.
-Ja tobie mówię, mówię. Ja tobie mówię, mówię. Aj em najlepsza dziunia. Tutaj! W klubie!-krzyknęła jakaś dziewczyna w tłumie i rozpętał się chaos.
-Szukam niuni, szukam dziuni. Dzisiaj na bounce. Gites lans wie to dobrze każda z was.-dokończył ten sam mięśniak zanosząc się śmiechem.
-Ja nie mogę.- pokręciliśmy głowami z Jayem.
-Co się dzieje?
Nie spojrzałam na osobę zadającą pytanie.
-Coś się popsuło, jest przerwa techniczna.- w tym momencie spojrzałam w bok- Nathan, co ty tu robisz?!
-Stoję, nie widać?-zaśmiał się głośno.
Zrobiłam minę "are you fucking kiding me?" i dałam mu sójkę w bok.
-No co? Ale już się do mnie odzywasz. A to jest wielki plus. Tak a propos, muszę ci coś jeszcze wyjaśnić. Jay użyczysz mi Dominiki na chwilę?
Jay niechętnie skinął głową i spojrzał na mnie pytająco. Wzruszyłam ramionami, sama nie wiedząc o co chodzi. Nathan pociągnął mnie za rękę i podeszliśmy do barmana.
-Macie tu jakieś pokoje?-spytał chłopak.
WTF?! Jakie pokoje?!
Barman spojrzał pytająco na Natha, po czym jego wzrok utkwił na mnie. Nathan stał trochę przede mną dzięki czemu nie widział tego co robiłam za nim. Pokazałam na niego palcem i popukałam się w czoło. Barman pokiwał głową i zwrócił się do Nathana.
-Są... na górze. Tylko jak usłyszę, że ona krzyczy "pomocy" , to nie chciałbym być w twojej skórze.
-Spokojnie, facet. Ja tylko chcę z nia porozmawiać bez świadków.-Nathan podniósł ręce w obronnym geście.
Barman spojrzał na niego dziwnie, nie bardzo przekonany do jego upewnień. Dał chłopakowi kluczyk i weszliśmy na schody. Doszliśmy na górę skąd słychać było dzikie odgłosy z buszu. Buszmeni! Podreptaliśmy do pokoju, w końcu korytarza. Nath otworzył drzwi. Weszłam do pokoju. Chłopak wkroczył za mną zapalając światło. Wpadłam na pomysł. Zgasiłam światło i popchnęłam Nathana na drzwi. Przejechałam ręką po jego klatce piersiowej.
-Światło nie będzie nam potrzebne.- wymruczałam mu do ucha.
Usłyszałam głośniejsze bicie jego serca.
-Nie gniewasz się już na mnie?- spytał z nadzieją w głosie.
-No jasne, że nie.-skłamałam.
Wpiłam się w jego usta, jednocześnie próbując rozpiąć mu koszulę. Kiedy się z nią uporałam, rzuciłam ją gdzieś w kąt.
-Dominika, nie poznaję cię.
Ja siebie też nie poznaje... ale to taki mały szczegół.
Złapałam go za ramiona i skierowałam na łóżko. Popchnęłam go na nie, a sama usiadłam na nim okrakiem. Przejechałam językiem po jego torsie i ponownie namiętnie go pocałowałam. Odkleiłam się od niego, by zaczerpnąć powietrza. Nathan skorzystał z okazji i przekręcił nas tak ,że to on był teraz nade mną. Pozbył się mojej tuniki. Całował mnie po brzuchu idąc przy tym w górę. Mimowolnie westchnęłam i tym razem ja znalazłam się nad nim. Czując wstręt do samej siebie dobrałam się do jego rozporka.
-Domi, kocham cię.-wyszeptał.
Nie odezwałam się, pozbyłam się jego spodni. Nathan chciał ściągnąć moje legginsy. W tym momencie dotknęłam ustami jego ucha.
-Jesteśmy kwita, kotek. A teraz wychodzę.-przygryzłam lekko płatek jego ucha.
Zaśmiałam się złośliwie i wstałam z łóżka. Nałożyłam na siebie tunikę i szybko wyszłam z pokoju pozostawiając w środku niezorientowanego w sytuacji Nathana. Popędziłam do kibelka, by zobaczyć jak wyglądam. Spojrzałam w lustro... byłam cała potargana. Ułożyłam szybko fryzurę i wróciłam na parkiet do Jaya. Czuję się podle wobec niego.
Sprzęt był już naprawiony. Leciała właśnie piosenka "Danza Kuduro". Podeszłam do Jaya.
-No myślałem, że już nie przyjdziesz.
-Jednak potrafię cię jeszcze zaskakiwać.- zaśmiałam się.
-Tańczymy czy wychodzimy?-spytał chłopak.
-Wychodzimy.-powiedziałam usiłując przekrzyczeć głośną muzykę.
Jay kiwnął głową. Złapałam go za rękę. Chciałam zobaczyć jego reakcje. Chłopak uśmiechnął się promiennie i objął mnie ramieniem. Wyszliśmy z klubu. Wreszcie, głowa zaczęła mnie już boleć od tych decybelów.
-Idziesz do nas, czy odprowadzić cię do domu?- spytał Jay mocniej mnie do siebie przytulając.
-A co mi tam. Idę do was!-wykrzyknęłam uradowana.
Chłopak roześmiał się krótko.

Doszliśmy do domu TW. Jay otworzył drzwi i mnie w nich przepuścił. Sam wszedł za mną. Weszliśmy do salonu. Co zobaczyliśmy? Siva uciekał przed Maxem i Tomem. Biegli za nim- Max z wałkiem w ręku, Tom z domestosem.
-Aaaaa! Aaaaa! Aaaa!-krzyczał rozdzierająco Siva. - Aaaa, Aaaa! AAAAAŁŁ!- nagle zderzył się centralnie z lampą.
-No masz za swoje!-krzyknęli Max i Tom stojąc nad leżącym na podłodze Seevem.
-To nie fair! Nawet rzeczy martwe są przeciwko mnie!
Chłopaki byli tak pochłonięci lataniem za sobą, że nawet nie zauważyli nas w domu.
-Czeeeeść!-przywitaliśmy się z Jayem.
Siva, Tom i Max odwrócili się zdziwieni.
-Aaa, cześć. My się właśnie bawiliśmy w ...-zaczął Max.
-Odlotowe agentki!-dokończył uradowany Tom.
-Właśnie! A Seev był złym przestępcą, który ukradł nam bokserki!
_____________________________________________________
przepraszam, że taki dziwny xd
nie mam ostatnio weny. męczyłam się z tym rozdziałem ponad 3 godziny.
dziękuję bardzo za komentarze ;*
jesteście kochani :)

nadal nakłaniam do wyrażania swojej opinii :)

niedziela, 5 lutego 2012

Rozdział 15

To był mój wujek z Kambodży! Dobra nie czas na żarty. To był ten sam szatyn, który pomógł mi wstać po moim pierwszym upadku w Londynie. Spojrzał na Jaya spod byka, wściekły, że przerywa mu pieszczoty z rudowłosą.
-Jakiś problem?-spytał szatyn unosząc brew.
-Właściwie tylko jeden. Myślałem, że to mój kolega, ale widocznie się pomyliłem. Peszek.-zaśmiał się wrednie Jay.
-Do kolegi mówisz "koleś"?!
-No... najwidoczniej.
Chłopak wywrócił oczami i ponownie przyciągnął do siebie rudą. Westchnęłam głośno zdenerwowana faktem, że ma nas totalnie gdzieś. Idiota. Wzruszyłam ramionami i spojrzałam porozumiewawczo na Jaya. Wypiliśmy drinki i odstawiliśmy na blat baru. Popędziliśmy na parkiet. Akurat leciała piosenka Sean'a Paul'a "She doesn't mind". Z początku była wolna, jednak z czasem stawała się coraz szybsza. Tańczyliśmy z Jayem bardzo blisko siebie, co jakiś czas przypadkowo ocierając się ciałami. Kręciłam biodrami w rytm muzyki,co chwila przeczesując spojrzeniem parkiet w poszukiwaniu Nathana. Niestety. Nigdzie go nie dojrzałam.
Wtem ktoś otarł się o mnie, od tyłu. Zdziwiona, odwróciłam się z miną "WTF?" i spojrzałam na sprawcę. Kogo zobaczyłam? Nathana. Tańczył z jakąś czarnowłosą. Obrzuciłam go pogardliwym spojrzeniem i odwróciłam się ponownie do Jaya. Chłopak uśmiechnął się promiennie i przyciągnął mnie do siebie. Pocałował mnie w szyję, na co Nathan rzucił mu gniewne spojrzenie. Piosenka zmieniła się na "Naked" Dev.
-Odbijany!-krzyknął Nath i pociągnął mnie za nadgarstki.
Prychnęłam pogardliwie, ale w tym samym momencie uświadomiłam sobie, że to może być kolejna część zemsty. Uśmiechnęłam się zalotnie i wywijałam biodrami w rytm piosenki. Można powiedzieć, że "wiłam się" w tańcu. Nathan spojrzał na mnie pożądliwie i przyciągnął bardziej do siebie. Lekko go od siebie odepchnęłam. W myślach śmiałam się z jego zawiedzionej miny. Kręciłam biodrami, schodząc przy tym w dół. Ponownie wyprostowałam się, wywijając biodrami w górę. Nathan oblizał górną wargę i pociągnął mnie za rękę. Gdzie- nie wiem i wcale mi się to nie podobało. Moje ciało przeszedł dreszcz. Szczerze powiedziawszy, przestraszyłam się. Ciągnął mnie mocno za rękę, aż weszliśmy na schody. Wyrwałam mu się.
-Ogarnij się, Nathan! Nigdzie z tobą nie idę! Wracam do Jaya. Straciłam do ciebie zaufanie, możesz być z siebie dumny- zakpiłam i odwróciłam się zarzucając niechcący włosami.
Nie odwracając się za siebie odnalazłam wzrokiem Jaya. Pewnym krokiem ruszyłam w jego kierunku. Już do niego dochodziłam, kiedy poczułam na swoim ramieniu czyjąć dłoń. Z nieukrywaną niechęcią odwróciłam się do owego człowieka.
-Myślałam, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy.-powiedziałam zirytowana.
-Nie, mylisz się. Ty wyjaśniłaś, ja nie miałem takiej szansy. Słuchaj, wiem, zachowuję się karygodnie.
Rozbawiona uniosłam brew.
-Ale ja ciebie kocham, rozumiesz?!-kontynuował-Byłem wkurzony tym, że jesteś taka niedostępna, więc się upiłem. Pod wpływem alkoholu nie wiedziałem co robię i zadzwoniłem do byłej- Rebecci. Nie wiem co mi odbiło, no. Ale proszę wybacz mi.
-Nie jestem gotowa ci jeszcze wybaczyć... Poza tym bardzo polubiłam Jaya.
-Jeszcze to przemyśl.-powiedział zawiedziony-W takim razie nic tu po mnie. Zmywam się. Dobranoc.
Podszedł do mnie i cmoknął mnie w policzek. Odprowadziłam go wzrokiem, robiąc przy tym wielkie oczy ze zdziwienia. Kiedy się otrząsnęłam, doszłam do Jaya, który tańczył z czarnowłosą.
-No, nareszcie wróciłaś-powiedział uradowany, zostawił czarną i tańczył ze mną.
Nie dawałam po sobie tego poznać, ale zrobiło mi się żal Nathana. W głośnikach rozbrzmiewała piosenka "One night in Ibiza". Ze sztucznym uśmiechem na twarzy tańczyłam przy Jayu. W dalszym ciągu nasze ciała się o siebie ocierały. Chłopak przechylił się, by mnie pocałować i w tym momencie muzyka ucichła...
____________________________________________________
przepraszam, że taki krótki :(
nie mam weny xd
nakłaniam Was jednak do komentowania :)

czwartek, 2 lutego 2012

Rozdział 14

Weszłam do domu zniechęcona dzisiejszym dniem. Od razu skierowałam się do kuchni. Podeszłam do lodówki, by wyjąć z niej sok, ale moją uwagę przykuła kartka

„Cześć, skarbie : ) . Poszłyśmy z ciocią na miasto, wrócimy późnym wieczorem. Wiesz trzeba korzystać z pobytu w takim mieście, jak Londyn. Zamów sobie pizzę i zrób sobie coś na kolacje!
Całuję Mama”

No , ok. Świetnie. Same sobie wychodzą kiedy zechcą, a ja w domu mam siedzieć?! Jeszcze czego?! Pierwszą myślą jaka mi się nasunęła było wysłanie smsa do Nathana. Jednak przypominając sobie dzisiejszy dzień, skarciłam się jedynie w myślach za taki pomysł. Zadzwonienie do Jaya? Nie mam jego numeru telefonu! Cholera! Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Wzięłam do ręki komórkę, by sprawdzić czy nie mam czasami nowych wiadomości. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam nowego smsa od nieznanego numeru. Odczytałam jego treść.

„Cześć Domi ;) Tu Jay. Wkradłem się do pokoju Natha i wykradłem z niego twój numer xd. Masz ochotę się spotkać?”
Po chwili odpisałam mu:
„Wow, Jay. Jakie ty masz zdolności detektywistyczne. Normalnie jestem pod wrażeniem xd. Jasne, spotkajmy się. Tylko gdzie i kiedy? ;p”
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
„Do klubu! Umalujesz się trochę i nawet cię nie spytają o wiek. Jeszcze dodam, że Nathan też tam dziś idzie odreagować”
Czytając drugą część wiadomości uśmiechnęłam się podstępnie. Ubiorę i umaluję się tak, że mu szczęka do kolan opadnie, a chodząc będzie o nią zahaczał. Bardzo dobry pomysł z tym klubem.
„Ok, zgadzam się : ) Tylko gdzie i o której?”
Po chwili dostałam odpowiedź z dokładnym adresem klubu i Jay zaoferował się po mnie wpaść żebyśmy razem tam poszli. Napisałam mu adres domu cioci. Do klubu mieliśmy pójść na 19:00, a kluby w GB są czynne tylko do 24:00. Dziwnie tam u nich jest, ale ok, nie wnikam. Pozostało tylko jedno: mama. Na szczęście wymyśliłam plan. Wybrałam numer cioci Marty i zadzwoniłam do niej. Odebrała po 3 sygnałach.
-No co tam młoda? Czytałaś kartkę?- usłyszałam w komórce.
-Tak, jasne że czytałam. Ale nie mogłabyś mamy jeszcze trochę potrzymać poza domem? Błagam cię!
-Nic się nie martw. Nocujemy dziś z mamą u mojej przyjaciółki. Wiesz filmy, ploteczki i takie tam pierdoły.-zaśmiała się- właśnie twoja mama miała do ciebie dzwonić, żebyś się nie martwiła ale dzięki tobie ma to z głowy.
-O której wrócicie?
-No gdzieś tak w południe, bo tam jeszcze się wyśpimy i śniadanie zjemy. Pasuje?- spytała.
-Jak najbardziej ciociu.
-Tylko Dominika- nagle jej ton głosu zrobił się poważny- Nie zrób niczego głupiego, proszę cię.
-Jasne ciociu, za kogo ty mnie masz w ogóle?
-No za siostrzenicę, nie?- zaśmiała się głośno.
-Racja. To do zobaczenia.
-Trzymaj się i uważaj na siebie.
Po tych słowach rozłączyłam się. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 17:00, co znaczy, że powinnam się już szykować. Popędziłam do pokoju i otworzyłam szafę. Zastanawiałam się w co się ubrać. Po długim namyśleniu ubrałam się w czarne, lateksowe legginsy i srebrną, sprawiającą wrażenie luźnej tunikę, która była dopasowana na tyłku. Do tego założyłam beżowe szpilki i poszłam do łazienki. Zrobiłam sobie kreski czarną kredką do oczu, rzęsy pociągnęłam tuszem. Nałożyłam na powieki trochę czarnego cienia i przypudrowałam twarz. Włączyłam lokówkę do kontaktu, a kiedy się nagrzała zrobiłam sobie lekkie fale. Spojrzałam w lustro i byłam zadowolona z efektu końcowego. Poszłam do salonu, usiadłam na kanapie i spojrzałam na wyświetlacz. 18:30. Jezu, ile czasu mi na to zeszło. Nagle usłyszałam dzwonek. Spokojnie podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
-Cześć Domi!- powiedział uradowany Jay- Wow, ślicznie wyglądasz.- cmoknął mnie w policzek.
Boże, czuję się nie fair w stosunku do Nathana, ale sam się o to prosił. Uśmiechnęłam się promiennie do Jaya.
-A ty wyglądasz świetnie.
To była prawda. Miał na sobie jeansowe rurki, czarną koszulkę, a na to zarzuconą biało-czarną koszulę w kratkę. Na nogach miał czarne trampki converse. Wyszłam z mieszkania i zamknęłam drzwi na klucz. Wolnym spacerkiem doszliśmy do klubu. Była przed nim spora kolejka. Spojrzałam na gości przy bramkach, którzy odprawiali z kwitkiem jakieś okolicznego żula spod biedronki. Zakryłam usta, by stłumić wybuch śmiechu. Jay spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Nagle doszła nasza kolej na wejście.
-Dokumenciki.- odezwał się mięśniak w czarnej, dopasowanej koszulce.
Jay wyciągnął z kieszeni spodni dowód i pokazał go gorylowi. On tylko kiwnął głową, bez jakichkolwiek emocji. Już mieliśmy wejść, kiedy koleś złapał mnie za rękę.
-No co pan robisz?- krzyknęłam podirytowana.
-Twój dowodzik też chciałbym zobaczyć.
-Nie wzięłam, zapomniałam. Ale proszę pana bardzo, już nigdy nie zapomnę. Niech mnie pan wpuści.- zrobiłam słodką minkę.
Goryl udawał zastanowienie i po rzekomym namyślaniu się wpuścił nas do klubu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to, to że były tam ciemno. Tylko od czasu do czasu kolorowe „reflektory” rozjaśniały wnętrze. Od razu podeszliśmy do baru.
-Czym mogę służyć?- przechylił się w moją stronę i poruszył brwiami.
-Spadaj koleś, ona jest tu ze mną. – prychnął Jay.
Barman podniósł ręce i odsunął się ode mnie.
-Tak lepiej – dodał Jay- dla mnie Orange Passion. Co dla ciebie Domi?
-Dla mnie Gin Collins.- odpowiedziałam patrząc na tabelę z drinkami.
-Już się robi.- barman skończył wycieranie szklanki od piwa i wziął się za robienie naszych drinków. Po niedługim czasie gotowe napoje stały przed nami. Wzięliśmy je do rąk i poszliśmy na parkiet. To był jednak zły pomysł. W kącie zobaczyłam całującą się parę. Nie widziałam chłopaka, zasłaniała go ruda dziewczyna.
-Zobaczymy kto to?- spytałam Jaya usiłując przekrzyczeć głośną muzykę.
Chłopak pokiwał głową na zgodę i ruszyliśmy w kierunku liżącej się pary. Im byliśmy bliżej tym coraz bardziej czułam, że to Nathan. Stanęliśmy za ich plecami i wtedy Jay wpadł na pomysł, jak zobaczyć kim jest chłopak.
-Koleś, może nie przy ludziach, co?!- spytał groźnym głosem.
Chłopak odsunął od siebie dziewczynę, która głupkowato się uśmiechając całowała go po szyi. „Idiotka” pomyślałam i wywróciłam oczami. Dopiero później zwróciłam uwagę na mężczyznę stojącego obok niej…
_____________________________________________________________
krótkie i beznadziejne. przepraszam, ale nie mam weny : /
dziękuję za wszystkie komentarze, jesteście kochani ;*

środa, 1 lutego 2012

Rozdział 13

-Fuck - wysyczał Jay i poderwał się z ławki.
Złapał mnie za rękę i pomógł mi wstać.
-Masz przy sobie okulary przeciwsłoneczne?- wyszeptał mi do ucha.
Nie byłam tego pewna. Otworzyłam torebkę i znalazłam w niej niebieskie ray-bany. Wiedziałam dlaczego o to spytał, więc szybko je założyłam. Jay kazał mi zostać w miejscu, a sam podszedł do paparazziego.
-Słuchaj no pan. - powiedział mocnym głosem - Dam ci 50 dolców jeśli przestaniesz nam strzelać te sweet focie. Stoi?
-100 dolców, jeszcze jedną focię i już się zmywam.- targował się dziennikarz.
Jay uniósł brwi i chwilę się namyślał.
-Stoi, ale nikomu z tych swoich koleżków masz nie mówić w jaką stronę poszliśmy, zrozumiano?
-Zrozumiano. No to teraz podejdź do swojej wybraneczki, obejmij ją i zachowujcie się jakby nigdy nic. - wyszczerzył się paparazzi.
-Niech ci będzie. - wysyczał przez zęby, wkurzony chłopak i podszedł do mnie.
-Zgodzisz się na jedną sweetaśną foteczkę?- spytał z ironią w głosie.
-Oczywiście mój ty... wybawicielu. - wybuchłam śmiechem.
Jay objął mnie ramieniem i poszliśmy przed siebie nie zwracając uwagi na paparazziego. Usłyszeliśmy za sobą dźwięk robienia kolejnej fotki, a potem wszystko ucichło. Odwróciliśmy się z chłopakiem za siebie, ale nikogo już tam nie było. Odetchnęliśmy z ulgą. Wtedy mnie olśniło. Zrobił nam zdjęcia razem. Nath je zobaczy i będzie zazdrosny. Zemsta jest słodka. Zatarłam dłonie z chytrym uśmieszkiem.
-Ty coś knujesz? - roześmiał się Jay.
-Nie. Nic nie knuję. Ale tak sobie pomyślałam, że jak Nathan zobaczy te zdjęcia to mu mózgu trochę przybędzie. - odparłam.
-No widzisz, ile korzyści z przebywania blisko mnie? - zaśmiał się po raz kolejny - Może pójdziemy do mnie?
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Tam jest Nath i ta plastikowa lala. - powiedziałam niepewnie. - Nie jestem jeszcze gotowa na ich widok. - uciekłam wzrokiem w bok.
Jay uniósł dłonią mój podbródek, tak bym spojrzała mu w oczy.
-Mamy tylne drzwi. Wystarczy, że wejdziemy tam niespostrzeżenie, jak ninja i nikt nas nie zauważy. Ja akurat mam pokój zaraz przy tylnym wejściu. Tylko ja i Siva mamy pokoje na dole. A Seev nas przecież nie wyda.
-Racja. Zatem prowadź.
Jay uśmiechnął się i przytulił mnie mocniej do siebie.
-A tak a propos to ładnie dziś wyglądasz, wiesz?- wyszeptał mi do ucha.
-Dzięki...- odpowiedziałam niepewnie i spuściłam wzrok.
Czy on mnie czasami nie podrywa? To wszystko wygląda dosyć dziwnie. Tak czy siak, nie mam zamiaru go urazić. Uniosłam głowę i uśmiechnęłam się do niego. To on pocieszał mnie w tych trudnych chwilach i jestem mu za to bardzo wdzięczna.

Doszliśmy do domu The wanted. Przeszliśmy z drugiej strony domu i weszliśmy do niego tylnymi drzwiami. Będąc już w nim Jay wykonywał jakieś ruchy a' la ninja.
Postanowiłam nie być gorsza i również zaczęłam się wygłupiać, siłą powstrzymując śmiech.
-Feel..- krzyknęłam głośno, ale Jay szybko zakrył mi usta dłonią. Przyłożył palec do swoich ust, a ja w odpowiedzi pokiwałam głową- like a ninja- wyszeptałam jak mogłam najciszej.
Jay wyszczerzył się szeroko i otworzył drzwi pokoju. Przepuścił mnie pierwszą, a sam wszedł do pomieszczenia za mną. Moim oczom ukazało się duuuże, dwuosobowe łóżko. Pokazałam palcem mebel i zrobiłam pytającą minę. Chłopak widząc wyraz mojej twarzy zaśmiał się krótko.
-Strasznie rozwalam się kiedy śpię. Jak miałem mniejsze łóżko, to podczas snu często spadałem na podłogę.- wyjaśnił.
-Aaa, spoko.
Długo nad tym nie myśląc wskoczyłam na łóżko. Jay poszedł w moje ślady i usiadł obok mnie. Położył się w poprzek łóżka i podłożył ręce pod głowę. Ja również się położyłam. Chłopak chciał na mnie spojrzeć, ale było mu niewygodnie, więc zmienił pozycję (xd) i położył się na boku. Przełożył rękę za mnie, by sięgnąć leżącą tam poduszkę. Już ją złapał w rękę, kiedy oboje spostrzegliśmy, że nasze twarze znajdują zbyt blisko siebie. Już chciałam się od niego odsunąć, ale chłopak mnie pocałował. Na początku miałam ochotę jak najszybciej się od niego odsunąć, ale szybko zmieniłam zdanie. Przez moje ciało przeszedł dziwny dreszcz i miałam ochotę być jeszcze bliżej niego. Jay odsunął się ode mnie i zakrył twarz dłonią.
-Co ja zrobiłem? Przepraszam…- spojrzał na mnie nieśmiało.
Ja uśmiechnęłam się delikatnie i przyłożyłam mu palec do ust.
-Żałujesz tego?- spytałam poważnie.
-… No właśnie nie żałuję i to jest najgorsze.
Zadowolona z jego odpowiedzi przysunęłam się do Jaya. Chłopak odgarnął niesforny kosmyk spadający mi na policzek. Uśmiechnęłam się pod wpływem jego dotyku i przeczesałam jego bujne włosy.
-Ja też tego nie żałuje.- wyszeptałam mu do ucha.
W oczach chłopaka malowało się zdziwienie, na co ja tylko się roześmiałam. Uniósł brwi do góry i wytrzeszczył oczy.
-Nie?- spytał niedowierzając.
-Nie.- odpowiedziałam.
Chłopak pogłaskał mój policzek i ponownie zbliżył się do mnie. Pocałował mnie delikatnie, a moje ciało ponownie przeszedł dreszcz. Położyłam mu rękę na ramieniu, on objął mnie w pasie. Całowaliśmy się coraz namiętniej, kiedy usłyszeliśmy czyjeś chrząknięcie. Zdziwieni odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Sivę.
-Nathan o tym wie?- spytał podejrzliwie.
- A ty wiesz o jego plastikowej lali?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie,
-Jakiej plastikowej lali?!
-Odwiedź jego pokój.- do konwersacji włączył się Jay.
-No właśnie jakieś dziwne odgłosy stamtąd dochodzą, ale myślałem, że tym tam jesteś.- wskazał mnie ruchem głowy.
-No jak widać pozory mylą, panie kolego.
-Aaa, to sorry. W takim razie wam nie przeszkadzam.- Seev podniósł ręce w geście obrony i wyszedł z pokoju Jaya.
Westchnęliśmy głośno z chłopakiem i w tym samym momencie wstaliśmy do pozycji siedzącej. Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem. Dosłownie jakbyśmy czytali sobie w myślach.
-Idziemy do chłopaków?- spytaliśmy w tym samym momencie i roześmialiśmy się po raz kolejny.
Kiwnęliśmy porozumiewawczo głowami i wyszliśmy z pokoju. Skierowaliśmy się do salonu i naszym oczom ukazał się Tom oglądający teledysk Biebera, Max leżący na podłodze. Na nim Tom trzymał swoje stopy, Sivę stojącego z boku i naśladującego miny Bimbera. Spojrzeliśmy po sobie z Jayem i rzuciliśmy się na kanapę obok Toma. Z nudów obserwowałam Maxa, który chciał wypić na leżąco jogurt. Wiedziałam jak to się skończy, ale chciałam się trochę pośmiać, więc nie uświadamiałam chłopakowi błędu jaki popełnia. Max przechylił opakowanie jogurtu i cała jego zawartość spłynęła mu po twarzy. Wszyscy natychmiastowo spojrzeli na Maxa, który wściekły przeklinał wyrób mleczny.
-No ja ten… no… ja tak specjalnie, bo chciałem sobie maseczkę zrobić.-powiedział zakłopotany.
-Yhyyym- skwitowaliśmy wszyscy.
-Nie chcecie wierzyć, to nie.- odpowiedział zdenerwowany.
Wstał z podłogi pozwalając jogurtowi spłynąć strużkami po ciele. Wywołało to u nas jeszcze donośniejszy śmiech. Wściekły Max wywrócił oczami i poszedł do kibelka.
-Maseczkę trzeba pozostawić na twarzy na minimum 15 minut, kochany!- krzyknęłam.
W odpowiedzi usłyszałam warknięcie zza drzwi toalety.
-Ja nic nie mówiłam.- zrobiłam minę niewiniątka i podniosłam ręce do góry.
Jay zaśmiał się głośno. Położyłam mu głowę na kolanach na co Tom spojrzał na nas dziwnie.
-Wy… z resztą nieważne- machnął ręką i oglądał kolejny teledysk Biebera.
W tym momencie usłyszeliśmy otwieranie drzwi i po schodach zeszli Nathan i wyznawczyni sekty „plastic is fantastic”. Spojrzała na mnie pogardliwie i odwróciła się do chłopaka tylko po to, by go pocałować. Nathan jednak się od niej odsunął i spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem.
-No co Nathuś? Nie pocałujesz mnie po tym wszystkim?- spytała piskliwym głosem.
-No właśnie nie.- odparł sztucznym głosem i wskazał jej drzwi.
Dziewczyna wkurzona i baaaardzo potargana tupnęła obcasem i ruszając biodrami tak jakby się sama prosiła by jej wypadły, wyszła z domu. Nathan spojrzał na mnie z bólem w oczach i podszedł do kanapy.
-Dominika… to nie tak jak myślisz…-zaczął swoje usprawiedliwienie.
-Nie tak?! A jak?! I nawet nie waż się do mnie odzywać.- krzyknęłam wściekła i wstałam z sofy.- Do zobaczenia Jay.
Chłopak podniósł się i pocałował mnie na pożegnanie.
-A ty nawet się nie usprawiedliwiaj. Masz szminkę na szyi, twarzy… nawet nie chcę wiedzieć gdzie jeszcze.- powiedziałam na odchodne i wyszłam z ich domu.

*** perspektywa Nathana***

Wkurzyłem się nieźle. Co to w ogóle miało być?! Mój kumpel zabiera mi dziewczynę?! Zadarłem rękawy koszuli i podszedłem do Jaya.
-Ty dupku! Za plecami mi dziewczynę urabiasz?!-wykrzyczałem jak mogłem najgłośniej.
-Sam jesteś dupkiem, dzwoniąc do tej lolitki!- odparłem.
-To nie była lolitka! A nawet jeśli to nic ci do tego!- wysyczałem zaciskając dłonie w pięści.
-Właśnie, że mam coś do tego! Ja też kocham Domi. A ty jesteś skończonym kretynem skoro ją zdradzasz!
Nie wytrzymałem. Zagotowało się we mnie. Zamachnąłem się energicznie i uderzyłem Jaya z prawego sierpowego w tą jego śliczną mordeczkę.
____________________________________________________
nowy rozdział xd jest dla Moni, bo to ona podsunęła mi ten pomysł z pocałunkiem :)
dziękuję ci bardzo ;*
nie wiem co myśleć na temat tego rozdziału xd czekam na wasze wypowiedzi :)