Jay zaszczycił mnie swoim spojrzeniem przez ułamek sekundy,
po czym odwrócił wzrok. Zdziwiło mnie to, myślałam, że jesteśmy jak „brat i
siostra”. Widocznie Jay nie chce mieć takiego rodzeństwa. Szczerze to się mu
nawet nie dziwię.
Chłopak odwrócił się ode mnie na pięcie i pomaszerował do swojego pokoju. Podbiegłam do Nathana i oznajmiłam mu, że muszę porozmawiać z Jayem, bo chyba chłopak nie czuje się najlepiej. Sykes pokiwał głową z uśmiechem, a ja pobiegłam do pokoju Jaya. Weszłam do pomieszczenia i zamaszyście zamknęłam za sobą drzwi.
-Co ty sobie wyobrażasz? Że będziesz tak zamulał z piankową koroną na loczkach? Ani mi się waż i natychmiast mów co cię gryzie. Tylko nie mów, że nic bo nie mam na to czasu. – wyrecytowałam ułożoną w myślach kwestię, po czym głośno się zaśmiałam.
-Bo ty w ogóle nie masz dla mnie czasu. Masz czas tylko dla Nathana. Dlaczego nagle oboje tu się znaleźliście? I dlaczego Nath nie był na noc w domu? Kluby w Anglii są czynne tylko i wyłącznie do 24:00, a nie wierzę, żeby on przespał się gdzieś indziej i nagle wspaniałomyślnie spotkaliście się przed naszym domem. Przyznaj, że u ciebie spał.
-Przyznaję…
-I nie masz nic więcej do powiedzenia?! Zwykłe „przyznaję”, tak? Najpierw na niego wrzucasz, mówisz, że to tępy chuj, a nagle u ciebie nocował?! Pomyliłem się, myślałem, że jesteś inna, wyjątkowa. Myślałem, że nie jesteś pierwszą lepszą zdzirą.-Jay wpadł w słowotok.
-Powiedziałam tylko przyznaję, bo nie dałeś mi nawet dokończyć. To nie tak jak myślisz. Odmówiłam tobie, nie chciałam żebyś mnie odprowadzał i spotkało mnie coś czego sobie w życiu nawet nie wyobrażałam. Szłam odludnymi uliczkami, bo nie chciałam spotkać Nathana, aż tu nagle bum!
-Go spotkałaś?!-spytał ironicznie chłopak.
-… Nie, idioto. „Spotkałam” jeśli można tak w ogóle o tym zdarzeniu powiedzieć spotkanie. Otóż napadł mnie gwałciciel, jakiś kompletny wariat…
-No mów dalej! Zajebista bajka.. Co jeszcze wymyślisz?
-Dokończę, jak mi dasz.
-Jak co ci dam?-Jay poruszył brwiami.
-Dokończyć!!!-byłam już wyprowadzona z równowagi.
-No dobra, dobra. Przepraszam.
-Pff. Ten gwałciciel mnie napadł i chciał mnie zgwałcić. To było straszne. Chciałam się mu wyrwać, ale on dał mi czymś po głowie i usunęłam się na brudny chodnik.
-Tam był chodnik?!
-Nie uwierzysz, ale tak! Betonowy, jak to z reguły na uliczkach.
-Aaa, ja myślałem, że taki jak w pokoju.
-Z kim ja żyję.-zrobiłam facepalma.- Wracam do opowiadania. Upadłam na ten BETONOWY chodnik-zaakcentowałam betonowy, by mieć pewność, że ten fakt na pewno trafił do Jaya- I jak już byłam w samym staniku i majtkach to dopiero się ocknęłam. Wtedy zobaczyłam nad gwałcicielem Natha, który uderzył faceta w głowę pustą butelką po piwie. On mnie uratował. Odprowadził mnie pod dom i spał u mnie.
-Przepraszam Domi… nie wiedziałem, że to cię spotkało. Dobrze, że Nathan tam się nagle znalazł.
Chłopak wstał z fotela, podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Bardzo się cieszę, że nic ci nie jest, siostro. – Jay poczochrał mi włosy i świadomy konsekwencji swojego czynu wybiegł z pokoju krzycząc „nadciąga apokalipsa”.
Powiem jedno: miał rację z tą apokalipsą. W mgnieniu oka wybiegłam za chłopakiem, zahaczając nogą o dywan.
-Kurwa.-wykrzyczałam.
-Co się tam dzieje?!-usłyszałam głos Sivy, który ni stąd ni zowąd pojawił się w pokoju Jaya.
-Przewróciłam się o dywan.-oznajmiłam.
-Hmm… można byłoby powiedzieć, że dokonałaś nieudanej próby samobójczej… w końcu wiesz. Spadłaś z dywanu na podłogę.-zadrwił mulat.
-Haha… śmieszne.
-Zawsze mogłoby być gorzej mogłabyś np. „wskoczyć do kibelka”. Tyle, że to już byłoby prawdziwe targnięcie się na własne życie.-zaśmiał się chłopak, na co ja przewróciłam oczami.- Dobra, dobra. Pomogę ci wstać.
Kiedy usłyszałam, że chłopak pomoże mi wstać wyobrażałam sobie, że poda mi rękę. Nic bardziej mylnego. Siva wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Tam czekali na nas wszyscy, oprócz Jaya.
-Gdzie McGuiness?-spytał mulat.
-Siedzi w łazience i mówi, że nie wyjdzie dopóki Dominika nie powie, że nic mu nie zrobi. Biedny zamknął się w kiblu z którego przed chwilą wyszedł Max, a on jadł dziś grochową! I to nie taką zwykłą, tylko… no wiecie. Taką wojskową. Biedny Jay zamykając się w łazience przyzwolił na darmową inhalację.-odpowiedział Tom.
-No bez przesady.-zaczerwienił się Max.
-Bez przesady? Przecież ty nawet jak nie zjesz grochowej to nie da się po tobie skorzystać z toalety.
-Chłopaki! Może załatwiajcie sobie roszczenia co do waszych problemów gastrycznych, jak mnie już tu nie będzie? Naprawdę nie mam ochoty wysłuchiwać waszych zażaleń.- krzyknęłam.
-Moja dziewczyna ma rację!- przyznał mi rację Nath.
-Jak to: dziewczyna?! To wy jesteście razem?!-Jay natychmiastowo wybiegł z łazienki.
-Właśnie, Nath. Jaka dziewczyna?-tym razem to ja nie wiedziałam, co się właśnie wydarzyło.
-No wiesz, ja nie proszę dziewczyn. My po prostu jesteśmy w związku, jak… coś między nami zajdzie.
-Aha, więc z tą plastikową niunią byłeś, bo ją kochałeś? Czy może dlatego, że najzwyczajniej w świecie dała ci dupy?!-wypluwałam każde słowo z jadem.
-Kiedyś była po prostu inna… nie była plastikową dupą.-wzruszył ramionami Nathan.
-To znaczy, że wy… wczoraj… a więc jednak! Zmyśliłaś tą historię z gwałcicielem. Po prostu spotkałaś Nathana po drodze i się przespaliście! A ja już zaczynałem ci wierzyć i nazwałem cię moją siostrą. Nie wierzę w to, po prostu w to nie wierzę.
-Gwałciciel był prawdziwy! Domi mówi prawdę, cudem ją uratowałem. Gdyby nie ja, Domi byłaby już wykorzystana seksualnie przez jakiegoś żula, który zobaczył że na jego terytorium wkroczyła fajna dupcia, a nie jak to pewnie zwykle było paszczur, któremu zakładał na twarz worek i wykrzykiwał „za ojczyznę!”.
-Co mnie to obchodzi?! Ja nadal kocham Domi, a tu się okazuję, że wy się kochacie nawzajem?! Co Nath ma czego ja nie mam? Zadowolił cię? No przyznaj tak czy nie? Albo wiesz co? Nic nie mów, ja po prostu pójdę się przewietrzyć.-wykrzyczał Jay, po czym wybiegł z domu.
Wybiegłam za chłopakiem. Chciałam go uspokoić, nie miałam pojęcia co w niego strzeliło.
-Jay, stój!!!-wykrzyczałam.
Chłopak odwrócił się, zrobił kilka kroków w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego przepraszająco. Jay zmarszczył czoło i w tym momencie nagle zza rogu wyjechał czerwony kabriolet. Samochód nie wyrobił na zakręcie i potrącił Jaya. Chłopak wpadł na maskę pojazdu, po czym bezwładnie spadł na ulicę. Kiedy dotarło do mnie co przed chwilą się wydarzyło zaczęłam wydzierać się wniebogłosy. Podbiegłam szybko do chłopaka.
-Jay słyszysz mnie?! Błagam cię, powiedz, że mnie słyszysz.
Chłopak na chwilę otworzył oczy, jednak po chwili zamknął je z bólu. Boże kochany, co ja najlepszego zrobiłam?! To wszystko moja wina.
___________________________________________________
Przepraszam Was, nie mam wgl weny twórczej. Przepraszam, że nie pisałam prawie cały rok, jednak cały czas pamiętałam zarówno o Was, jak i o blogu. Wróciłam, kochani ;*
Proszę Was abyście wyrażali swoje opinie. Zarówno pozytywne, jak i te negatywne. Chciałabym wiedzieć czy przypadkiem nie wypadłam z wprawy przez ten rok.
Także… do następnego wariaci ;** <3
Chłopak odwrócił się ode mnie na pięcie i pomaszerował do swojego pokoju. Podbiegłam do Nathana i oznajmiłam mu, że muszę porozmawiać z Jayem, bo chyba chłopak nie czuje się najlepiej. Sykes pokiwał głową z uśmiechem, a ja pobiegłam do pokoju Jaya. Weszłam do pomieszczenia i zamaszyście zamknęłam za sobą drzwi.
-Co ty sobie wyobrażasz? Że będziesz tak zamulał z piankową koroną na loczkach? Ani mi się waż i natychmiast mów co cię gryzie. Tylko nie mów, że nic bo nie mam na to czasu. – wyrecytowałam ułożoną w myślach kwestię, po czym głośno się zaśmiałam.
-Bo ty w ogóle nie masz dla mnie czasu. Masz czas tylko dla Nathana. Dlaczego nagle oboje tu się znaleźliście? I dlaczego Nath nie był na noc w domu? Kluby w Anglii są czynne tylko i wyłącznie do 24:00, a nie wierzę, żeby on przespał się gdzieś indziej i nagle wspaniałomyślnie spotkaliście się przed naszym domem. Przyznaj, że u ciebie spał.
-Przyznaję…
-I nie masz nic więcej do powiedzenia?! Zwykłe „przyznaję”, tak? Najpierw na niego wrzucasz, mówisz, że to tępy chuj, a nagle u ciebie nocował?! Pomyliłem się, myślałem, że jesteś inna, wyjątkowa. Myślałem, że nie jesteś pierwszą lepszą zdzirą.-Jay wpadł w słowotok.
-Powiedziałam tylko przyznaję, bo nie dałeś mi nawet dokończyć. To nie tak jak myślisz. Odmówiłam tobie, nie chciałam żebyś mnie odprowadzał i spotkało mnie coś czego sobie w życiu nawet nie wyobrażałam. Szłam odludnymi uliczkami, bo nie chciałam spotkać Nathana, aż tu nagle bum!
-Go spotkałaś?!-spytał ironicznie chłopak.
-… Nie, idioto. „Spotkałam” jeśli można tak w ogóle o tym zdarzeniu powiedzieć spotkanie. Otóż napadł mnie gwałciciel, jakiś kompletny wariat…
-No mów dalej! Zajebista bajka.. Co jeszcze wymyślisz?
-Dokończę, jak mi dasz.
-Jak co ci dam?-Jay poruszył brwiami.
-Dokończyć!!!-byłam już wyprowadzona z równowagi.
-No dobra, dobra. Przepraszam.
-Pff. Ten gwałciciel mnie napadł i chciał mnie zgwałcić. To było straszne. Chciałam się mu wyrwać, ale on dał mi czymś po głowie i usunęłam się na brudny chodnik.
-Tam był chodnik?!
-Nie uwierzysz, ale tak! Betonowy, jak to z reguły na uliczkach.
-Aaa, ja myślałem, że taki jak w pokoju.
-Z kim ja żyję.-zrobiłam facepalma.- Wracam do opowiadania. Upadłam na ten BETONOWY chodnik-zaakcentowałam betonowy, by mieć pewność, że ten fakt na pewno trafił do Jaya- I jak już byłam w samym staniku i majtkach to dopiero się ocknęłam. Wtedy zobaczyłam nad gwałcicielem Natha, który uderzył faceta w głowę pustą butelką po piwie. On mnie uratował. Odprowadził mnie pod dom i spał u mnie.
-Przepraszam Domi… nie wiedziałem, że to cię spotkało. Dobrze, że Nathan tam się nagle znalazł.
Chłopak wstał z fotela, podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Bardzo się cieszę, że nic ci nie jest, siostro. – Jay poczochrał mi włosy i świadomy konsekwencji swojego czynu wybiegł z pokoju krzycząc „nadciąga apokalipsa”.
Powiem jedno: miał rację z tą apokalipsą. W mgnieniu oka wybiegłam za chłopakiem, zahaczając nogą o dywan.
-Kurwa.-wykrzyczałam.
-Co się tam dzieje?!-usłyszałam głos Sivy, który ni stąd ni zowąd pojawił się w pokoju Jaya.
-Przewróciłam się o dywan.-oznajmiłam.
-Hmm… można byłoby powiedzieć, że dokonałaś nieudanej próby samobójczej… w końcu wiesz. Spadłaś z dywanu na podłogę.-zadrwił mulat.
-Haha… śmieszne.
-Zawsze mogłoby być gorzej mogłabyś np. „wskoczyć do kibelka”. Tyle, że to już byłoby prawdziwe targnięcie się na własne życie.-zaśmiał się chłopak, na co ja przewróciłam oczami.- Dobra, dobra. Pomogę ci wstać.
Kiedy usłyszałam, że chłopak pomoże mi wstać wyobrażałam sobie, że poda mi rękę. Nic bardziej mylnego. Siva wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Tam czekali na nas wszyscy, oprócz Jaya.
-Gdzie McGuiness?-spytał mulat.
-Siedzi w łazience i mówi, że nie wyjdzie dopóki Dominika nie powie, że nic mu nie zrobi. Biedny zamknął się w kiblu z którego przed chwilą wyszedł Max, a on jadł dziś grochową! I to nie taką zwykłą, tylko… no wiecie. Taką wojskową. Biedny Jay zamykając się w łazience przyzwolił na darmową inhalację.-odpowiedział Tom.
-No bez przesady.-zaczerwienił się Max.
-Bez przesady? Przecież ty nawet jak nie zjesz grochowej to nie da się po tobie skorzystać z toalety.
-Chłopaki! Może załatwiajcie sobie roszczenia co do waszych problemów gastrycznych, jak mnie już tu nie będzie? Naprawdę nie mam ochoty wysłuchiwać waszych zażaleń.- krzyknęłam.
-Moja dziewczyna ma rację!- przyznał mi rację Nath.
-Jak to: dziewczyna?! To wy jesteście razem?!-Jay natychmiastowo wybiegł z łazienki.
-Właśnie, Nath. Jaka dziewczyna?-tym razem to ja nie wiedziałam, co się właśnie wydarzyło.
-No wiesz, ja nie proszę dziewczyn. My po prostu jesteśmy w związku, jak… coś między nami zajdzie.
-Aha, więc z tą plastikową niunią byłeś, bo ją kochałeś? Czy może dlatego, że najzwyczajniej w świecie dała ci dupy?!-wypluwałam każde słowo z jadem.
-Kiedyś była po prostu inna… nie była plastikową dupą.-wzruszył ramionami Nathan.
-To znaczy, że wy… wczoraj… a więc jednak! Zmyśliłaś tą historię z gwałcicielem. Po prostu spotkałaś Nathana po drodze i się przespaliście! A ja już zaczynałem ci wierzyć i nazwałem cię moją siostrą. Nie wierzę w to, po prostu w to nie wierzę.
-Gwałciciel był prawdziwy! Domi mówi prawdę, cudem ją uratowałem. Gdyby nie ja, Domi byłaby już wykorzystana seksualnie przez jakiegoś żula, który zobaczył że na jego terytorium wkroczyła fajna dupcia, a nie jak to pewnie zwykle było paszczur, któremu zakładał na twarz worek i wykrzykiwał „za ojczyznę!”.
-Co mnie to obchodzi?! Ja nadal kocham Domi, a tu się okazuję, że wy się kochacie nawzajem?! Co Nath ma czego ja nie mam? Zadowolił cię? No przyznaj tak czy nie? Albo wiesz co? Nic nie mów, ja po prostu pójdę się przewietrzyć.-wykrzyczał Jay, po czym wybiegł z domu.
Wybiegłam za chłopakiem. Chciałam go uspokoić, nie miałam pojęcia co w niego strzeliło.
-Jay, stój!!!-wykrzyczałam.
Chłopak odwrócił się, zrobił kilka kroków w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego przepraszająco. Jay zmarszczył czoło i w tym momencie nagle zza rogu wyjechał czerwony kabriolet. Samochód nie wyrobił na zakręcie i potrącił Jaya. Chłopak wpadł na maskę pojazdu, po czym bezwładnie spadł na ulicę. Kiedy dotarło do mnie co przed chwilą się wydarzyło zaczęłam wydzierać się wniebogłosy. Podbiegłam szybko do chłopaka.
-Jay słyszysz mnie?! Błagam cię, powiedz, że mnie słyszysz.
Chłopak na chwilę otworzył oczy, jednak po chwili zamknął je z bólu. Boże kochany, co ja najlepszego zrobiłam?! To wszystko moja wina.
___________________________________________________
Przepraszam Was, nie mam wgl weny twórczej. Przepraszam, że nie pisałam prawie cały rok, jednak cały czas pamiętałam zarówno o Was, jak i o blogu. Wróciłam, kochani ;*
Proszę Was abyście wyrażali swoje opinie. Zarówno pozytywne, jak i te negatywne. Chciałabym wiedzieć czy przypadkiem nie wypadłam z wprawy przez ten rok.
Także… do następnego wariaci ;** <3
HAHAHAHAH leżę i kwiczę ze śmiechu!!! To co piszesz jest zaczepiste i nie wyszłaś z wprawy nawet ci się polepszyło kocham twoje opowiadanie :* Szacun!
OdpowiedzUsuńTak się domagaliście rozdziału to dodałam dla Was mordki Wy moje, a Wy nawet komentarza nie napiszecie? ;P Dziękuję za opinię Pandorra Rose ;*
OdpowiedzUsuńCzęść! Jestem anonim z podpisu znana i rozpoznawana jako Lose my mind. Piszę to co uważam, ale w razie czego jedno słowo i znikam. Co do tego bloga..Ha! Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, że mogę napisać tego koma. :) Był to drugi - pierwszy długi blog jaki przeczytałam. Właśnie dzięki niemu powstał anonim z podpisu, czyli ja. Od tego czasu przeczytałam powyżej setkę opowiadań, a i tak do tego najczęściej wracam. Po prostu humor tego opowiadania jest świetny. Uwielbiam te opowiadanie. Było jest i zawsze będzie genialne. Wróciłaś! Skacze pod sufit. :) Zmieniłaś co prawda wygląd bloga, ale jeżeli chodzi o treść to wcale nie wysyłaś z prawy. Morderstwo doskonale - skok z dywanu xD Jay jaki zdenerwowany, ale chyba z tego wyjdzie? Napewno. Ta rozmowa o gwałcicielu - poważna sprawa - a ja się śmieje w taki sposób ją przestawiłaś a raczej Jay komentował. Uwielbiam to opowiadanie i naprawdę cieszę się, że jesteś. No i dziękuje :)
OdpowiedzUsuńAnonim z podpisu
Lose my mind
Aa co tu dużo pisać? xd poprostu świetny jest i tyle :P cieszę się, że wróciłaś i bd kontynuować swój wspaniały blog ;) jejkuu, oby Jay'owi nie stało się nic poważnego! Proszę! ;*
OdpowiedzUsuńAjajaj, mam nadzieję, że następny rozdział nie bd za rok xD
Czekam, pisz szybko następny ;D
Jeśli bd miała chwilę to miłoby mi było, gdybyś zajrzała i skomentowała :))
with-the-wanted.blogspot.com
Oooooooooooo
OdpowiedzUsuńJak ja się stęskniłam...
Rozdział zaświetniasty...
Wenuchny i nwm co mam pisać bo to jest nie do opisania
- lora ♥***☼
Jestem tak wzruszona tymi komentarzami, że nie da się tego opisać pustymi słowami ;D Dziękuję Wam, że byliście "wierni" temu blogowi pomimo tego, że nie pisałam przez rok. Jesteście naprawdę kochani.
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział prawdopodobnie w weekend ;*
Przeczytałam calutkie to opowiadanie i szczerze mówiąc jestem nim zachwycona. Gdy się je czyta, to ono tak zajebiście poprawia człowiekowi humor, że brakuje słów do opisania. Tak przynajmniej działa na mnie, bo cały czas siedziałam i się z czegoś śmiałam. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znowu wróciłaś, bo kontynuować opowiadanie. :D Na pewno będę tu zaglądać, by sprawdzać Twoje postępy. ^^ I w miarę możliwości będę starać się komentować.
Mam też nadzieję, że zajrzysz na mojego bloga z opowiadaniem, w którym jak na razie góruje The Wanted. Co będzie dalej to niespodzianka. Blog został niedawno założony i zależy mi na szczerych opiniach i komentarzach. http://tobewithyounathan.blogspot.com/
Jeszcze raz serdecznie zapraszam.:)
MUUSE.
Świetne :)
OdpowiedzUsuńBoskie , przeczytałam wszystkie w 1 noc :d
OdpowiedzUsuńW końcu dodałaś rozdział. Nie mogłam się doczekać. Twoje opowiadanie zawsze poprawia humor :") Nie wyszłaś z wprawy przez ten rok, dalej piszesz świetnie *o*
OdpowiedzUsuńSuper jest ten rozdział pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńdzisiaj odkrylam twojego bloga przeczytalam wszystkie rozdzialy i sa naprawde swietne wiec prosze pisz dalej. :)
OdpowiedzUsuńja chxcęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę nexta
OdpowiedzUsuńjużzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżż
Kidy następny będzie ??
OdpowiedzUsuńTaka mała nominacja do Liebster Awards.
OdpowiedzUsuńcałe opowiadanie jest super *.*
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie :
http://life-with-idiots.blogspot.com/
no błagam!!! to nie może się tak skończyć!!! pisz dalej pisz ;) a tak poza to wywalisty blog masz ;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj odkryłam twojego bloga.Jest świetny no cóż jestem dopiero przy 5 rozdziale ale bardzo mi się podoba.Uwielbiam The Wanted,a najbardziej Nathana <3 Z wielką chęcią będę czytać dalej. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńProszę Cię pisz dalej przeczytałam wszystkie i nawet wciągnęłam w to moją siostrę! To jest po prostu świetne! Czekam wraz z siostrą na następny rozdział! ;3
OdpowiedzUsuńJest genialny dzis preczytalam wszystko tak mnie wciagnelo i musze stwierdzic ze masz dziewczyno talent ;) - świstak :)
OdpowiedzUsuńBoże talent to ty masz niesamowity i dlatego proszę pisz dalej:)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział? :D
OdpowiedzUsuńI znowu nas zostawiasz.... idź ty w cholerę ja chcę rozdział kolejny.
OdpowiedzUsuń„Hej! Twój blog został właśnie przeze mnie nominowany do The Versatile Blogger. Po więcej szczegółów zerknij tutaj : http://made-foreachother.blogspot.com/. Gratuluję !
OdpowiedzUsuńPS. Przepraszam za spam”
ale długa przerwa ... kiedy next ? xD
I znowu nas zostawiasz.... idź ty w cholerę ja chcę kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńbłagam Cię, pisz następny rozdział, strasznie wkręciłam się w to opowiadanie !
OdpowiedzUsuńdzisiaj zaczęłam czytać Twojego bloga i przyznaję, że dawno tak się nie uśmiałam :P jesteś po prostu świetna :*
proszę, proszę, proszę pisz dalej :)
daj nexta plisss <33333
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz zamówić nowy nagłówek na swojego bloga wpadnij.
http://beautiful-and-enchanting-headlines.blogspot.com/
Zapraszam :)
Heej wpadłam tu wczoraj i ucieszyłam się, że właśnie takiego bloga znalazłam. Jest jednak jedna rzecz, która mnie smuci. A mianowicie to, że BAAARDZO dawno nie pisałaś. Bardzo Cię proszę, nie zapominaj o swoim blogu, nie zapominaj o nas, o twoich ''widzach''. Tęsknimi za tobą i chcemy więcej !!! MALINA, WRACAJ DO NAS !!! NIE ZAPOMINAJ !!!
OdpowiedzUsuńCudowny Rozdział! Szkoda że przestałas pisać. Twój blog zainspirował mnie do pisania mojego. Dam linka jakby kto chciał.
OdpowiedzUsuńhttp://the-wanted-opowiadanie.blogspot.com/
Jest nowy. Piszę dopiero 6 dni ,ale mam już 11 rozdziałów włącznie z prologiem. Staram się pisać codziennie.
Jesteś podła! Napisz kolejny rozdział! A korzystając z okazji zapraszam do siebie ;) Piszę od wczoraj ale mam mnóstwo pomysłów na ciekawe opowiadanie.
OdpowiedzUsuńhttp://blog-the-wanted.crazylife.pl <---oto link ;D