środa, 28 grudnia 2011

Rozdział 6

-Dominika, obiad!-zawołała ciocia z salonu.
-Szczerze to nie jestem już głodna!-odkrzyknęłam.
-Trudno, musisz zjeść bo się zmarnuje.
Z ociąganiem zwlekłam się z łóżka. Komórkę zostawiłam na szafce nocnej, by przypadkiem nie dostać smsa przy obiedzie. Miałabym wtedy prawdziwe "policyjne" przesłuchanie "kto to jest?", "od jak dawna go znasz?", "ile ma lat?", "kim są jego rodzice" i takie tam. Dlatego właśnie wolałam nie ryzykować. Usiadłam na kanapie z założonymi rękami niczym naburmuszone dziecko i cierpliwie czekałam na obiad. Z nudów włączyłam MTV. Akurat leciało "licealne ciąże" czy jakoś tak. Moja mama weszła do salonu i od razu złapała pilot.
-Młoda damo, to nie program dla ciebie. Nie ma żadnych wartości. Do czego oni tu w ogóle zachęcają? Do tego, by mieć dziecko w twoim wieku? Wykluczone. Wyłączam to. I ani słowa.-zakończyła swoją wypowiedź mama.
-Jeśli już to zniechęcają do uprawiania seksu w tak młodym wieku, bo ma to poważne konsekwencje. Przecież większość z nich ma po 16 lat jak ja i nawet nie pokończyły szkół. Po urodzeniu będą musiały nadrabiać zaległości w szkole, a do tego będą ciągle niewyspane bo takie małe bobo będzie ich budziło w nocy krzycząc "mama, daj cyca". Patrząc na ten serial odechciewa mi się nawet mieć chłopaka, więc jednak ma jakieś wartości. Pokazuje też bezmyślność nastolatek...
-Obiad!-przerwała mi Marta.
Wyszła z kuchni niosąc dwa talerze.
-No co tak siedzisz, młoda? Pomóż mi-roześmiała się perliście.
-Już biegnę-powiedziałam bez entuzjazmu.
Wstałam z kanapy i szurając nogami poszłam do kuchni. Wzięłam trzeci talerz i szklankę coli. Zaniosłam wszystko na stół i ponownie poszłam do kuchni, by przynieść kolejne 2 szklanki picia. Usiadłam do stołu i nachyliłam się nad swoim talerzem. Wzięłam głęboki wdech i mimowolnie się uśmiechnęłam. Frytki i ryba. Tradycyjny obiad Brytyjczyków.
-No to teraz pójdzie w biodra-zaśmiała się Marta-Smacznego!
-Nawzajem-odpowiedziałyśmy z mamą równocześnie.
Zjadłam wszystko w 4 minuty, popiłam colą i wstałam od stołu.
-Dziękuję, było pyszne. Nawet ryba, co dziwne bo nie znoszę ryb.-zaśmiałam się.
Wzięłam puste już naczynia i zaniosłam do kuchni. Zrobię mamie przyjemność i przynajmniej raz po sobie pozmywam. Nienawidzę zmywania. Włożyłam zmyte naczynia do suszarki i pobiegłam do pokoju. Od razu podeszłam do szafki nocnej i sprawdziłam czy nie mam jakiś nowych wiadomości. Spojrzałam na wyświetlacz "2 nowe smsy od: Nath". Odczytałam pierwszy.


"Może masz ochotę poznać chłopaków. No wiesz Jaya, Sive, Toma i Maxa? ;p"

Drugi był następujący:


"Ok, jeśli nie chcesz-zrozumiem. Tylko szczerze to powiedz. Właściwie napisz xd"


Oww, jaki on słodki. Chce żebym poznała chłopaków. Jest tylko jeden problem. Mianowicie moja mama. Nie zgodzi się. Wiem to nawet bez pytania jej o zgodę. Jedyny pomysł jaki nasunął mi się w myślach był namówieniem Marty by gdzieś poszła z mamą. Tak więc muszę jakoś dyskretnie wziąć ciocię na rozmowę.
Poszłam do kuchni. Kurcze, skąd ja wiedziałam że akurat tam będzie ciocia. No nie wiem, może dlatego że zmywała po obiedzie? Gadam sama ze sobą jak jakaś ułomna.
-Ciociu, mam taką małą prośbę-wyszeptałam.
-Słucham cię.
-Mogłabyś gdzieś zabrać mamę? Najlepiej na jakieś 4 godziny? Proszę, poznałam fajnego chłopaka a znasz moją mamę-westchnęłam przypominając sobie ciągłe zakazy.
-A co masz zamiar robić z tym chłopakiem?-uniosła lewą brew do góry.
-Nic, wygłupiać się.-zaśmiałam się natychmiastowo.
-No dobra, wezmę mamę na zakupy. Akurat są wyprzedaże, a wiesz jak mama kocha wyprzedaże nie?
-Oj, aż za bardzo.
-No właśnie. Więc wybywaj dopiero jak my wyjdziemy. Deal?
-Deal!-uścisnęłam cioci rękę.
-Zapomniałam cię ostrzec, że mam mokre ręce...
Wybuchnęłam śmiechem i poszłam do swojego pokoju. Złapałam komórkę i napisałam do Natha.


"Ok, jasne że mam ochotę ich poznać. To kiedy i gdzie?"

Hmm, ciekawe co odpisze. Po kilku sekundach dostałam odpowiedź.

"Za godzinę u nas w domu? Może być?"


U nich w domu? Tego się nie spodziewałam. Musi mieć do mnie zaufanie, w końcu zaprasza nowo poznaną dziewczynę do własnego domu.

"U was w domu? Ok, aż takie masz do mnie zaufanie? xd"

Po chwili dostałam odpowiedź.

"Oczywiście. Bezgraniczne, haha"


Uśmiechnęłam się sama do siebie i przeczesałam palcami grzywkę. Ho ho ho! Kolejny problem, nie wiem w co się ubrać. Podeszłam do szafy i wywaliłam jej całą zawartość na podłogę. Ukucnęłam bezradnie przy kupce ubrań. Nie mogę się wystroić, ale muszę też jakoś wyglądać. Wyjęłam ze sterty ubrań białą bluzkę na ramiączka. Zaczęłam się zastanawiać co by do niej założyć. Wzięłam do ręki jeansową koszulę i położyłam na białej bluzce. Teraz tylko pozostało poszukać jakiś odpowiednich spodni. Zdecydowałam, że założę chabrowe rurki. No to chyba nie będzie zły ubiór. Postanowiłam, że ubiorę się w te ciuchy dopiero kiedy mama i ciocia wyjdą. Rzuciłam wybrany strój na łóżko i zaczęłam ogarniać bałagan, który panował w moim pokoju. Poskładałam ubrania i lekko zmachana położyłam się na łóżku. Zwinęłam się w kłębek, bo w tej pozycji czuję się najbezpieczniej i zaczęłam myśleć. Jak tam będzie? Czy chłopaki mnie polubią? Może pomyślą, że jestem dziwna, a może po prostu mnie zaakceptują i będziemy się non stop wygłupiać. Moje rozmyślania przerwała mama. Weszła do mojego pokoju bez pukania, jak miała w zwyczaju.
-Domi, idziesz z nami na zakupy?-spytała.
W myślach podziękowałam cioci Marcie.
-Nie, dzięki. Jakoś nie mam nastroju. Powodzenia w zakupach i pamiętaj sama mi niczego nie kupuj.
-Ok, ok. Są wyprzedaże, więc nie wrócimy zbyt wcześnie. Masz mieszkanie do swojej dyspozycji. Tylko nie rób niczego głupiego, jasne?
-Oczywiście, jak słoń-zasalutowałam.
Moja mama zaśmiała się krótko i wyszła.
Kiedy usłyszałam zamykające się drzwi, wzięłam się za szykowanie. Najpierw przebrałam się w wybrane wcześniej ciuchy. Następnie poszłam do łazienki. Rozczesałam włosy, które już zdążyły się skołtunić i sięgnęłam po lokówkę Marty. Pofalowałam sobie lekko włosy i sięgnęłam po tusz do rzęs. Raz "przejechałam" nim po rzęsach, by nie wyglądało to zbyt sztucznie. Poszłam jeszcze raz do pokoju sprawdzić czy przypadkiem nie dostałam nowego smsa. Haha, dostałam. Znowu od Nathana.

"A nie chcesz adresu? Jak do nas trafisz?"

Zaczęłam śmiać z własnej głupoty. No tak, w końcu nie wiem gdzie mieszkają.

"No, tak. Zupełnie wyleciało mi z głowy. Tak, adres się przyda. Haha"

Kiedy dostałam smsa z adresem wybiegłam do przedpokoju i założyłam czarne trampki. Wzięłam klucz od mieszkania cioci, zamknęłam drzwi mieszkania i wyszłam na ulicę. Kolejny problem. Gdzie jest do cholery ta ulica?! Podeszłam do 50-letniego faceta który właśnie obok mnie przechodził.
-Przepraszam pana, jak tam dojść?-spytałam pokazując mu smsa od Nathana.
Kciukiem zakryłam numer ulicy, facet widział tylko jej nazwę.
-Ooo, to niedaleko. Też w centrum. Musisz skręcić w tą ulicę-wskazał ręką ulicę po prawej stronie jezdni.-później musisz iść trochę prosto i skręcić w 2 ulicę po lewej stronie. I już będziesz na miejscu.
-Dziękuję panu bardzo. Do widzenia.
-Do widzenia-uśmiechnął się ciepło.


***  po 10 minutach  ***


Doszłam pod wskazany adres. Normalny biały dom, niczym nie różniący się od pozostałych w okolicy. Weszłam po schodach do drzwi i nacisnęłam dzwonek. Sporo czekałam by ktoś otworzył mi drzwi. Już odwracałam się na pięcie kiedy drzwi się uchyliły. Stanął w nich Max. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Dominika?
-Tak-odwzajemniłam uśmiech.
-Wbijaj.-chłopak zachęcił mnie do tego gestem dłoni.
Weszłam do domu i totalnie mnie zamurowało. Nie ocenia się książki po okładce. Wnętrze było bardzo nowocześnie urządzone, niejeden człowiek pozazdrościłby im wystroju domu. Ukucnęłam, by rozwiązać buty.
-Dominika, no co ty w ogóle robisz?! Nie zdejmuj tych butów! Zaraz będziemy sobie robić lodowisko!-krzyknął Tom który właśnie wszedł do przedpokoju.
-Lodowisko?-spytałam marszcząc brwi.
-No tak, lodowisko. To takie miejsce gdzie ludzie przychodzą w łyżwach, by pojeździć sobie na lodzie.-mówił do mnie powoli jakbym była niedorozwinięta.
-Wiem, co to lodowisko. Nie rozumiem tylko co to za pomysł.-wyjaśniłam lekko poddenerwowana ich zachowaniem.
-No normalnie. Smarujemy podłogę masłem,a później bawimy się w łyżwiarstwo figurowe.-zaśmiał się Jay.
On ma jeszcze bardziej zajebisty śmiech w rzeczywistości niż na nagraniach. Nagle do salonu, który widać było już z przedpokoju wbiegł Nathan i Siva przepychając się nawzajem.
-Oddaj moje skarpetki małpoludzie!-krzyknął Nath.
-Nigdy, glonojadzie!-powiedział przez śmiech Siva.
-CHŁOPAKI!-krzyknął Max
-Czego?!-odezwali się równocześnie.
-Nathan, w tej chwili potrzebne ci skarpetki?
-No nie, ale mi zabrał to muszę odzyskać, nie? To przecież proste.-przewrócił oczami Nathan.
-Nath, ale z ciebie dziecko! Ja już nie mam czystych skarpetek. Po weekendzie ci oddam!-głos zabrał Siva.
-Ty zawsze tak mówisz, a później wracają do mnie podziurawione, tyy... NISZCZYCIELU SKARPETEK!
____________________________________________
Ok, nowy rozdział. Dziwny, ale jest xd
Dziękuję za wszystkie komentarze, jesteście kochani ;*
I jeszcze raz nakłaniam Was do komentowania.
PEACE & LOVE

12 komentarzy:

  1. haha, pisałam w pośpiechu i pełno slów się powtarza, przepraszam Was za to :)

    OdpowiedzUsuń
  2. spokojnie, mi się bardzo podoba ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Malina jesteś w tym świetna :) Ten rozdział jest śmieszny. Jeszcze te skarpetki Nathana i lodowisko z masła ;):) Boskieee , Sweet <33 hehe


    NathanFunClub << Wiesz o kogo chodzi :P:P >>

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahahah zajebisty rozdział czekam na więcej (rozdziałów) ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. droga malinko :p
    zajebisty rozdział ;>
    baardzo mi sę podobał i rozwala mnie fakt lodowiska z masła xd
    napisz jutro jak będziesz mogła nowy rozdział >.<

    OdpowiedzUsuń
  6. Malina!! ;)
    Po prostu naajlepszy, najśmieszniejszy rozdział ;) Lodowisko, skarpetki, masz wspaniałe pomysły ;)
    I jak w każdym komentarzu: czekam na kolejne rozdziały!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział :D dajesz nexta ;)
    love.

    OdpowiedzUsuń
  8. ahah Malina-dobre .. Masz'bujną wyobraźnię'hah ! ; ) faajne .. dajesz dalej!

    Ktoś!;D

    OdpowiedzUsuń
  9. a i Malina ta Buja wyobraźnia to komplement .. ! więc nie martw się, że ci Ubliżam czy coś. BO MI SIĘ TEN bloog podoba. ! jeśli ci ten komp. przeszkadza to możesz usunąć ..


    ktoś : )

    OdpowiedzUsuń
  10. nie :) od ciebie 'ktoś' nie obrażam się za tą bujną wyobraźnię xd. tylko ktoś inny napisał niemiły komentarz i po prostu się wkurzyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział :)
    "Niszczyciel skarpetek" mnie rozwalił oby tak dalej.
    Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń