wtorek, 15 listopada 2011

Rozdział 1

Zwykły nudny dzień. Dokładniej? Dobrze, mogę dokładniej. Piątek 2 września, godzina 16.32 bieżącego 2011 roku. Chyba dokładniej już nie można. A nawet jeśli można to mi się nie chce. Bo niby po co mam się wysilac, narażać mój mózg na przegrzanie? No właśnie, nie ma takiej potrzeby.
Wyjęłam z garażu krzesło, postawiłam na trawie i wygodnie się na nim położyłam. Dlaczego położyłam się na krześle? Bo to nie jest zwykłe krzesło. To krzesło z JYSK'a takie dziwne, przechylane do tyłu. Tak więc już wyjaśniłam zagadkę pod tytułem "dlaczego położyłam się na krześle zamiast usiąść na nim jak cywilizowany człowiek?". Spojrzałam w niebo, ale w tym samym momencie musiałam przymrużyć oczy, ponieważ słońce bardzo raziło. Słońce... doznałam olśnienia! Muszę włączyć ESKE bo za chwilę będzie gorąca 20, której koniecznie muszę posłuchać. Powód? Muszę usłyszeć moją ulubioną piosenkę "Glad you came". Muszę usłyszeć głos Nathana, bo inaczej zwariuje. Ma taką fajną chrypkę. Taką... sweet chrypkę. Dobra, jestem żałosna, wiem. Gościa na pewno nigdy na oczy w realu nie zobaczę,a fantazjuje o nim jak moja koleżanka o Justinie Bieberze. Rzeczywistość mieszkania w Polsce ... bezcenna.
Wstałam z krzesła, włączyłam ESKE i wróciłam na miejsce. Nagle słyszę "miejsce 20 Robert M z piosenką heart of you". Uff... jak dobrze , że nie The wanted. Poprawiłam się by mi było wygodniej i cierpliwie czekałam na te 3 magiczne słowa. Zamyśliłam się i ocknęłam się dopiero gdy usłyszałam "a na miejscu 13 the wanted i glad you came". Siłą powstrzymywałam się od piszczenia z podekscytowania. Ok, piosenka się zaczyna i śpiewa łysy Max. Więc skoro teraz śpiewa łysy Max to znaczy, że za chwilę będzie Nathan. Z radia dobiega dźwięk akordeonu. Jeszcze tylko chwila, sekunda i usłyszę Nathana.

"You cast a spell on me, spell on me
You hit me like the sky fell on me, fell on me
And I decided you look well on me, well on me
So let's go somewhere no-one else can see, you and me"

Ahh, ta jego chrypka. On jest tylko rok starszy od tego całego Biebera, który mu nawet do pięt nie dorasta. Nathan ma taki głęboki głos, a tamten gdaczy jak niedożywiona kura. Tak właśnie! Kura! Nawet bycie kogutem jest mu przeze mnie nie dane.
Zamyśliłam się ponownie i ocknęłam się dopiero kiedy usłyszałam, że Nathan śpiewa po raz drugi.

"Turn the lights out now
Now I'll take you by the hand
Hand you another drink
Drink it if you can
Can you spend a little time,
Time is slipping away,
Away from us so stay,
Stay with me I can make,
Make you glad you came"

A dalej śpiewa Jay. Później będzie łysy Max. Lider zespołu. I znowu o nich gadam. Moja przyjaciółka Sandra ma mnie powoli dosyć, bo w kółko gadam albo o The wanted albo o Nathanie. Dla mnie to i tak jedno i to samo. Hmm, a co było po The wanted w ESCE? Lady Zgaga! Chmstwo! Ona była od nich wyżej! Dobra, zostawię to bez komentarza.
            
                          ***                                                                               ***

Pewnego pochmurnego dnia.
-Domi, muszę ci coś powiedzieć-zaczęłam moja mama niepewnie.
-Słucham?
-Wyjeżdżamy do Londynu.
-Do Londynu? Ale dlaczego?
-Ciocia Marta jest naprawdę chora. Jedziemy do niej na dwa tygodnie, żeby jej pomóc. Potem ktoś z rodziny przyjedzie i nas zastąpi. To tylko dwa tygodnie.
-Super! Zawsze chciałam pojechać do Londynu-rzuciłam się mamie na szyję-ale zastanawia mnie jedno.
-Tak?
-Ciocia Marta mieszka w Londynie odkąd pamiętam, dlaczego nigdy nas do siebie nie zaprosiła?
-Nie mam pojęcia, ale wiesz Domi. Trzeba jej pomóc.-pogłaskała mnie po głowie.
-Tak, tak wiem. Bo jest w potrzebie. Kiedy wyjeżdżamy?
-Za tydzień, zdążysz się pożegnać z koleżankami i kolegami. Z dziadkami też bo nie chcą jechać.
-Spoko, odpoczną od nas. Dobrze im to zrobi.
-Zaczynaj się powoli pakować.
-Ok.-uśmiechnęłam się pogodnie i poszłam do swojego pokoju.

                                                                         ****

Jakie to piękne. Kolejny dzień na zerówkę. Super. Chyba z tej radości zaraz zacznę hodować rzeżuchę, by wyładować negatywną energię. Mówię serio. jak dobrze, że już tylko dwa dni i będę miałam odpoczynek od tego całego wstawania o 6.00
-Sandra, muszę ci coś powiedzieć.
-Tak wiem, kochasz Nathana.
-W normalnych okolicznościach pewnie bym tak powiedziała, ale nie. Mylisz się. Jadę do Londynu. Za dwa dni. Na dwa tygodnie.-zaśmiałam się.

-I zostawisz mnie tu samą?


-No wątpię. Jakiś plastik się znowu doczepi i będzie wpierdol.
-No to będzie. I najlepiej taki by się plastikowi tapeta wyjebała z twarzy. Z pięści najlepiej.
-Domi?
-Co?
-Będę tęsknic.-przyjaciółka rzuciła mi się na szyję i ucałowała w policzek.
-Ja też. Ale jeszcze mamy jeden dzień. W niedzielę wylatuję.
-Ehh, zostawiasz mnie.
-Sandra znowu zaczynasz?
-Nie zaczynam, nie skończyłam nawet tamtego.
Jeju, z tą kobietą to ja po prostu nie wytrzymam xd.

                                                                         ****

Wywaliłam całą zawartość szafy na podłogę czyli zrobiłam tak zwanego pilota. Co spakować do Londynu? Jaka tam jest pogoda? Czy jest ciepło? Milion pytań nasuwało mi się w myślach. Nagle walnęłam się z otwartej ręki w twarz czyli zrobiłam tak zwanego face palm'a. Jeju, przecież miałam to na geografii.  W Wielkiej Brytanii jest dosyć zimno, często pada deszcz. Tak więc trzeba się spakować adekwatnie do panującej tam pogody. Zabiorę czarne, fioletowe, czerwone i jeansowe rurki, legginsy czarne i w panterkę. kamizelki jeansową i czarną. Bluzki w paski, z psem, z peace&love z agrafką i... mogłabym tak wymieniać do usranej śmierci. Dlatego wypisałam tylko część tego co wzięłam. Ehh, chyba trochę przesadziłam. Na dwa tygodnie spakowałam 1 dużą walizkę i torbę. Trudno. Szaleje i już. Nie wierzę, że już jutro wylatujemy! To będzie taka odskocznia od szarej rzeczywistości.
_______________________________________
siema, mam nadzieję, że się podoba xd
Zachęcam do komentowania.
PEACE&LOVE

2 komentarze:

  1. W sumie to... umiesz pisać, ale początek jest taki totalnie bezsensu, że się poddałam. Przepraszam, ale to całe gadanie o tym krześle i gorączkowym wyczekiwaniu piosenki, co brzmiało tak jak psychofangirl, że aż mnie coś zabolało. Wciąż twierdzę jednak, że masz potencjał :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawie piszesz o Nathanie :D
    ahh ta chrypka :P czekam na rozdział drugi :DD

    OdpowiedzUsuń